W przeszłości popełniłam szereg błędów dotyczących odżywiania, diet, ale teraz się nawracam! Jednak zdaję sobie sprawę, że przede mną trochę pracy. Wiem też, że moja wiedza nie jest wystarczająca by móc wszystko rozsądnie zaplanować. Pomożecie mi? Proszę też o wyrozumiałość.
Pomyślałam sobie by zacząć od opisania co sobie zrobiłam...
Jestem kobietą, aktualnie mam 22 lata, 160cm, ważę 54kg, studiuję dziennie.
Mam za sobą epizody z odchudzaniem.
5 lat temu, w liceum intensywnie ćwiczyłam i mało jadłam (codziennie biegałam, wszędzie chodziłam pieszo albo jeździłam rowerem, jeździłam na przejażdżki rowerowe), bo jakieś 1300kcal. Nie byłam gruba - ważyłam 50kg. Od tego czasu ciągle jem poniżej zapotrzebowania kalorycznego.
W klasie maturalnej (3-4 lata temu) starałam się przeprowadzić stabilizację, ale...tyłam, więc zaczęłam jeść 1500kcal i i tak tyłam.
W wakacje po maturze podjęłam pracę, co wiązało się z nieregularnymi posiłkami. Praca była fizyczna, przerzucałam świeczki stojąc 8h,
a ja mimo to jadłam 1500kcal.
Potem pierwszy rok studiów, (2-3 lata temu) - mnóstwo stresu, brak czasu na przygotowywanie posiłków, obiadów - w wyniku tego straciłam na wadze (po moim wcześniejszym odchudzaniu i przytyciu ważyłam 54kg), a na pierwszym roku jakieś 51kg. Spacery na uczelnię towarzyszą mi od początku studiów - jest to jakieś 5km w dwie strony.
Wakacje po pierwszym roku studiów (2 lata temu) - pracowałam w tym samym miejscu co rok wcześniej, ale dodatkowo musiałam dojeżdżać rowerem - łącznie 7km, co wiązało się z dodatkowym wysiłkiem. A ja jadłam tak jak wcześniej, oczywiście nieregularnie, bo praca, brak siły, itd....
Drugi rok studiów (ponad rok temu) - znowu przytyłam, jadłam 1500kcal.
Wakacje po drugim roku (rok temu) - praca za granicą po 12, stojąca, ponownie nieregularność posiłków, obiady nie były zdrowe (jadłam to, co przygotowali moi krewni u któych się zatrzymałam). Oczywiście ciągle byłam wierna 1500kcal.
Teraz spożywam 1700kcal. Nie jestem zadowolona z mojej sylwetki. Chcę nad nią pracować i stać się lepszą wersją samej siebie. Zapisałam się na siłownię, ale centymetry zgubiłam tylko (oczywiście) w...biuście
Domyślam się, że to pewnie wina wcześniej popełnionych błędów. W związku z tym przychodzę po pomoc by wyjść na prostą.
Staram się jeść zdrowo - razowe pieczywo, woda, owoce, warzywa, owsianki, serek wiejski, twaróg. Słodyczy staram się nie jeść (gdy mam ochotę na słodycze to piekę swoje ciaseczka owsiane, ciasto fasolowe, albo wcinam miód bądź owoce). Piję alkohol - wiadomo, jak to studenci. Średnio raz na dwa tygodnie.
Wstaję o 8, kładę się spać o 23-24. Jem z reguły 4-5 posiłków dziennie.
Przykładowe menu z jednego dnia:
Śniadanie - owsianka (40g płatków, 150ml mleka, 10g masła orzechowego, łyżeczka miodu, 10g orzechów włoskich) = około 400kcal, maksymalnie 500.
Drugie śniadanie - 200g serka wiejskiego + wiórki kokosowe, sezam, rodzynki co daje 300kcal.
Obiad - 50g makaronu durum, 100g piersi z kurczaka, sos pieczarkowy (robię sama - pieczarki, dwie łyżki śmietany 18%, trochę mleka) = około 400-500kcal
Podwieczorek - koktajl owocowy, jakaś kanapka - różnie, mam problem z pomysłami na podwieczorek. Często go nie ma, a jeżeli jest to w granicach 300kcal.
Kolacja - Kanapka + jajko, gotowane warzywa. W granicach 350kcal.
Pewnie nikogo nie zaskoczę pisząc, że marzy mi się płaski brzuch, szczupłe nogi i generalnie sylwetka zgrabna, pozbawiona niepotrzebnej tkanki tłuszczowej. Zastanawiam się jak to wszystko przeprowadzić, jak zacząć jeść normalnie, rozbudzić metabolizm... bo to dziwne, że przytyłam, jedząc ciągle poniżej zapotrzebowania...
Długa wiadomość, mam nadzieję, że zawarłam wszystkie niezbędne informacje
Zmieniony przez - magiczny-epizod w dniu 2016-03-18 22:40:50