Dziś jadłam wzorowo. Wszystko zgodnie z planem :) Miałam upiec chleb, ale się nie wyrobiłam.
Miska na jutro ułożona:
1) jajecznica (a to niespodzianka )
2i3) ryż z gulaszem (pyyyyycha!!!)
4i5) kurczak z surówką (małż kupił kurczaka, to nie wybrzydzam, i tak dziś coś marudził, że dużo kasy idzie na jedzenie)
Nie miałam weny i czasu na układanie miski. Męczą mnie te rozpiski okrutnie, ale gdybym jadła na oko, to nie dopiłabym do 1600kcal a już na pewno nie miałabym wystarczającej podaży tłuszczy. Nie mam innego wyjścia, trza liczyć
Dziś mam DNT
I generalnie byłoby ok, ale martwi mnie kłucie w lewym boku. Jak jestem rozluźniona, to nie, ale jak siadam, wstaję, kaszlę - cokolwiek z użyciem mięśni brzucha odczuwam nieprzyjemne kłucie. Oczywiście z pomocą internetu postawiłam już sobie diagnozę: naderwanie mięśnia mam nadzieję, że to jednak nie to... jak wielkiego musiałabym mieć pecha, by tak się załatwić na samym początku treningów?! Zastanawiam się co z jutrzejszym treningiem...
Zmieniony przez - lalare w dniu 2016-01-13 22:49:31