Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3

Zupełnie nie trybię o co chodzi z tym jedzeniem. Po prostu trzeba jeść jak każe organizm. On wie najlepiej. Jak się go nie rozbuja czystym cukrem, mąką i alkoholem, to jakoś tam jest. Problem jednak jest. Nieważne. Wróciłem do domu i mogę żyć po swojemu. Domownicy są silnie przestraszeni i wolą zjeść pudełko margaryny niż łyżkę smalcu. Bo lekarz rodzinny, bo cholesterol, bo dietetyk w szpitalu... Nie mam kompetencji ani ochoty do nawracania. No i mam coraz mniej pewności. Kiedyś o tym.

Rano FBW na piłę motorową i siekierę. Ładny kawał roboty zrobiłem w sumie.

Drugie śniadanie i wio na siłkę.
JS 15
WL 102,5 kg - 1-1-1-1-2-3-1-2-1-2 - pomyliłem się w szczeblach. Presja była spora, bo chłopaki chyba dzisiaj mieli dzień klatki i siedzieli po maszynach zerkając na moje single wiele mówiącymi spojrzeniami
MC sumo 147,5 kg - 1-1-1-1-2-3-1-2-3 - tu z pełną premedytacją poleciałem drabiny. Ładnie mnie ten ciężar ładował. Amok lekki Nawet miłe uczucie. Po treningu musiałem pójść do sprzątaczki po płyn do mycia urządzeń sanitarnych i ręczniki. Musiałem umyć sztangę z krwi. Skóra na goleniach już dzisiaj nie wytrzymały kontaktu z radełkowaniem. Krew zmieszała się z potem i dość malowniczo to wyglądało

Na ten tydzień koniec. Sobota i niedziela pełen luz. No chyba żebym zatęsknił do kulaszek.
Przyszłym tygodniu lecimy:
WL 105
MC 150
O pewnych zmianach napiszę coś pewnie jutro.

Oj, MaGor, zaczynam się martwić o Ciebie. Lustro, sztanga na głowę, imprezka alko, dziura w ręku, a teraz nogi... czyżby destrudo czy inny Tanatos robił w Tobie jakąś krecią robotę?

Heh widzę że MC na bogato wchodzi

MaGor

Znaczy technika 10/10. Dlatego do MC zawsze pędzę w spodniach Ale przed sinymi paskami na piszczelach mnie nie chronią

Radełkowanie gryfu jakieś takie ostre - k***a jego mać. Na mojej siłce jest takie mięciutkie i miłe w dotyku, że miziałbym się bez końca Koniec tygodnia, piąty trening to coś musi się dziać Sobota i niedziela luzem, to się wypielęgnuję może.

fan - dlaczego twierdzisz że idealna technika poszła, ja jakoś nigdy nie ciągnę ciężaru po goleniach

kuba_n

jakoś nigdy nie ciągnę ciężaru po goleniach

Widocznie nie musisz. Ja stety - niestety nie umiałbym utrzymać równowagi. Gryf 10 cm od piszczela i lecę. Albo w kabłąk, albo na gębę. Im bliżej punktu podparcia jedziesz ze środkiem ciężkości, tym więcej roboty robią mięśnie, a mniej szkielet. A punkt podparcia to pięty. Bolą Was po ciężkich ciągach pięty?

Kuba, to Ty jesteś ekspert nie ja. Ale ja jak odsunę sztangę od piszczeli to kocur gwarantowany.
Andy Bolton tak to tłumaczy:
Gdy podnosisz sztangę trzymaj ją blisko ciała, każdy, kto jest dobry w martwym ciągu ma tego ślady na piszczelach. Jeżeli sztanga będzie wędrować w przód to mocno obciążysz dolne plecy. Przy maksymalnych ciężarach to może zadecydować o nieudanej próbie, przy mniejszych ciężarach szybkość ruchy będzie mocno obniżona.
Zresztą, tu całość już przetłumaczona:
http://powerbuilding.pl/technika-martwy-ciag-andy-bolton-john-pinder-exmgtoo/


Ps. MaGor ty masz tak opuchnięte kostki, czy to złudzenie optyczne ?
Ps2. Pięty mnie nie bolą, może ciężar jeszcze nie ten ?


Zmieniony przez - fanslaska w dniu 2015-07-03 23:29:38

Trochę złudzenia, a trochę podlane jednak. Ciągle nie potrafię ich "odwodnić". Znajomy fizjoterapeuta orzekł, że potrzebny byłby drenaż limfatyczny, czyli taki masaż. Od zawsze mam z tym problem. Może nie od zawsze, ale od dawna. Dieta z solą (kabanosy) i mało wody powodują, że problem się nasila.

przeglądnąłem moje historyczne filmiki z mc i z nich nie idzie odczytać jak gryf idzie przy nogach bo zasłaniają talerze, przy następnych ciągach nakręcę coś żeby sprawdzić jak to wygląda ustawiając aparat bardziej z przodu, bo mocno mnie ten temat zaciekawił


Zmieniony przez - kuba_n w dniu 2015-07-04 08:00:23