Wszędzie piszą że Biały Żuraw to styl zewnętrzny, czyli można uznać że oparty na "typowej" sile, siłowych blokach, a tu się okazuje że przynajmniej naocznie widać trochę podobieństwa do... Yiquan
No cóż, generalnie wszędzie dużo różnych dziwnych rzeczy piszą na różne tematy
Wróćmy trochę do przeszłości, choćby do XIX wieku, albo nawet początku XX wieku. Otóż nikt wtedy nawet w ogóle nie słyszał o tym podziale na style wewnętrzne i zewnętrzne. Nikomu nie przyszłoby do głowy nazywać jakiegoś stylu zewnętrznym.
Cała ta klasyfikacja wewnętrzne-zewnętrzne jest po prostu mocno ułomna, i nie należy się nią za bardzo przejmować. No trzeba wiedzieć, że jest stosowana, i jakie style najczęściej są zaliczane do tzw. wewnętrznych, i jaka w przybliżeniu jest ich wspólna charakterystyka, ale błędem jest wyciąganie z tej klasyfikacji zbyt daleko idących wniosków.
Tak się złożyło, że grono przedstawicieli xingyiquan, baguazhang i taijiquan spiknęło się w Pekinie na przełomie XIX i XX wieku, i lansowali się wspólnie pod hasłem styli "wewnętrznej rodziny" - neijia, przy okazji krytykując całą resztę jako "zewnętrznych", "siłowych", przedstawiając je w sposób trochę karykaturalny, podczas gdy, jeśli dokładniej poznać inne chińskie style, to "siłowość" z reguły nie jest ich faktyczną cechą, lecz raczej przejawem niskiego poziomu początkujących adeptów lub jest charakterystyczna dla wstępnego poziomu nauki, czy po prostu ćwiczących prezentujących niski poziom.
Potem w latach 20. i 30. w Centralnym Instytucie Kuo Shu próbowano "naukowo" opracować chińskie sztuki walki i ich historię, często bez solidnych źródeł, więc powstawały fantazje pseudonaukowe, czy w najlepszym razie mocno robocze niedopracowane hipotezy, które niestety do dziś są powielane.
Klisze typu "północne - kopnięcia, południowe - ręce". Tymczasem nawet na północy, fakt że jest pewna liczba styli z naciskiem kopnięcia, w tym wysokie, ale tam też większość styli koncentruje się na rękach, a kopnięcia stosuje się najczęściej na nogi i do poziomu pasa.
Czy "Shaolin - zewnętrzne, Wudang - wewnętrzne". Tymczasem esencją sztuki walki mnichów Shaolin jest system xinyiba, spokrewniony z xinyiquan i xingyiquan, a nie pokazy rozbijania przedmiotów i akrobatyki, prezentowane przez "mnichów" z przyklasztornych biznesowych szkółek. Z kolei kwestia sztuk walki z gór Wudang jest mocno dyskusyjna. Zwłaszcza nauczane tam dzisiaj przez "mnichów" xingyiquan i baguazhang, dotarły tam w ostatnich mniej więcej 20 latach z... Pekinu. Ci "mnisi" w Pekinie uczą się tych styli, poddając je "wudangowej" kosmetyce, i tam sprzedają za grubą kasę jako "Wudang Xingyi", czy "Wudang Bagua".
A generalnie, takich "siłowych" styli w Chinach to prawie, że nie ma. Praktycznie wszędzie podkreśla się odpowiednie rozluźnienie, całościową koordynację ciała, różne subtelne mechanizmy generowania dynamicznej siły.
Nawet, gdy jakieś style na etapie początkowym kładą nacisk na przygotowanie fizyczne, ich formy wyglądają siłowo, wykonywane na napięciu mięśniowym, to jest to raczej tylko pewien etap, a na wyższych poziomach natomiast ćwiczy się bardziej miękko, z eksplozywnym generowaniem siły podobnie jak choćby w xingyi. Weźmy np. dość popularny
Hung gar, bardzo kojarzący się z pojęciem styl siłowy. Tymczasem na wyższych poziomach podkreśla się tam miękkość. Ogromne znaczenie ma też trening wewnętrzny - nei gong. Podobnie jest w wielu stylach. Błędne opinie na ich temat biorą się często stąd, że do niedawna otwarcie nauczano tylko podstaw, wręcz "przedszkolnych", podczas gdy kolejne etapy treningu ujawniano tylko kręgowi zaufanych uczniów. Więc pewne opinie, i budowane w oparciu o nie klasyfikacje często wynikały po prostu z nieznajomości systemów, których się nie ćwiczyło, i ocenianiu ich tylko na podstawie maleńkiego fragmentu dotyczącego wstępnego etapu treningu.
Więc jeszcze raz przypominam, że klasyfikacja wewnętrzne-zewnętrzne style jest ułomna lub co najmniej nieprecyzyjna. Wielu mistrzów było jej przeciwnych (choćby twórca yiquan Wang Xiangzhai). Wielu też, w tym przedstawicieli styli wewnętrznych podkreśla, że na najwyższym poziomie nie ma różnicy, cel jest ten sam, co najwyżej nieco inne drogi i nieco inne akcenty.
W niektórych stylach na początku podkreśla się przygotowanie fizyczne - typowy trening atrybutów fizycznych, formy mogą być ćwiczone w sposób widocznie siłowy, na napięciu, ale potem zwraca się większą uwagę na trening mentalny, pracuje nad "oczyszczeniem siły". Można je nazwać umownie "zewnętrznymi".
W innych stylach od początku nacisk kładzie się na trening mentalny i "oczyszczenie siły". Gdy siła jest "czysta", "wewnętrzna", wówczas zwiększa się zewnętrzne obciążenie, z zastosowaniem np. ciężkiej broni (drągi, halabardy), kładąc nacisk na koordynację, unikanie sztywności, zachowanie tej "czystej", "wewnętrznej" siły. Takie style umownie można nazwać "wewnętrznymi".
Natomiast w wielu stylach odbywa się to równolegle, więc nie da się wytyczyć precyzyjnej granicy.
Ponadto nawet w stylach dość klarownie prezentujących podejście bardziej wewnętrzne - rozpoczęcie od treningu mentalnego, relaksu i "oczyszczania siły", często adepci wykonywali prace fizyczne, np. pracując całymi dniami na roli, no więc prawda jest taka, że faktycznie kupę czasu spędzali na treningu bardzo fizycznym
Czy ten Biały Żuraw to w końcu taki definitywnie zewnętrzny styl, czy jest przykładem na to że to dosyć płynna granica? Czy Wang Xiangzhai mógł mieć jakiś kontakt z jakimś mistrzem Białego Żurawia i czy ten styl mógł mieć wpływ na Yiquan? W Twoim ebooku można wyczytać, że sam twórca Yiquan wspominał że ogromny wpływ miał na niego kontakt z mistrzem Jie Tiefu (przegrał z nim kilka starć i został na naukach u Jie). Czy wiadomo jaki styl uprawiał ten cały Wariat Jie? Czy to mógł być Biały Żuraw lub jakaś jego odmiana?
Niestety nie jesteśmy w stanie określić jaki styl uprawiał Wariat Jie. Wang Xiangzhai skupiał się bardziej na faktycznych umiejętnościach, a nie na nazwach styli. Ale było to w części Chin, gdzie mało prawdopodobna byłaby obecność białego żurawia.
Wang Xiangzhai oczywiście miał kontakt z przedstawicielami białego żurawia. Przez 7 lat przebywał w prowincji Fujian, gdzie właśnie regularnie ćwiczył z mistrzami białego żurawia, o czym piszę w e-booku "Yiquan. Rewolucja w Kung Fu". Niewątpliwie tui shou (pchające ręce) w yiquan rozwinęły się w dużej mierze pod wpływem białego żurawia.
Przy okazji podkreślę zastosowanie nazwy 'pchające ręce' lub 'przepychanie rąk', a nie popularnej nie wiedzieć czemu w Polsce nazwy 'pchające dłonie'. Otóż w języku chińskim jest to tui shou (pchające ręce), a nie tui zhang (pchające dłonie), w języku angielskim pushing hands (pchające ręce) a nie pushing palms (pchające dłonie), dlaczego więc w języku polskim 'pchające dłonie'?
W dodatku w yiquan, w odróżnieniu od np. taijiquan, gdzie często kontakt jest przy pomocy dłoni lub nadgarstków, miejscem kontaktu w tych ćwiczeniach są przedramiona, więc mówienie o pchających o dłoniach jest tutaj nieporozumieniem.