trafiam tutaj z bardzo typowym celem i jak wiele dziewczyn, po przejsciach, z najprawdopodobniej rozwalonym metabolizmem i pcos.
na poczatek moja ankieta:
Wiek : 31 lat
Waga : 59 kg
Wzrost : 151cm
Obwód w biuście(1) : 94
Obwód pod biustem : 81
Obwód talii w najwęższym miejscu (2): 83
Obwód na wysokości pępka : 91
Obwód bioder (3): 100
Obwód uda w najszerszym miejscu: 56
Obwód łydki : 35
W którym miejscu najszybciej tyjesz : brzuch, biodra, uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz : piersi
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: cwiczenia silowe z obciazeniem 5-12kg, 3x w tygodniu (w domu)
Co lubisz jeść na śniadanie: owsianka z owocami
Co lubisz jeść na obiad : tortilla z kurczakiem i warzywami lub makaron w roznych wariantach
Co jako przekąskę : owoce, orzechy
Co jako deser : owoce
Ograniczenia żywieniowe : brak, ale preferuje mniejsza ilosc miesa
Stan zdrowia: pcos (na podst. badania usg z 2007), problemy z kolanem (wizyta w czwartek). Mam tez badania krwi robione pod koniec zeszlego roku, jesli to w czyms pomoze.
czy regularnie miesiączkujesz: tak, cykl ok 53 dni (problemy z miesiaczka od zawsze, pierwsza w wieku 7 lat, pozniej albo byla albo jej nie bylo)
czy bierzesz tabletki hormonalne: nie
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej: trening siłowy, jogging, rower
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : kwas foliowy, omega3 (1000mg), bialko
Stosowane wcześniej diety: 1000-1500kcal, SBD, wysokobialkowa, niskoweglowodanowa
Zawsze bylam dzieckiem raczej pulchnym i chowanym na weglowodanach (pierogi, nalesniki, ziemniaki), a przede wszystkim zakompleksionym. Moja walka z waga trwa od mniej wiecej szkoly sredniej (presja otoczenia, nie akceprowanie siebie). Zaczelam z grubej rury - drastyczne ograniczenie jedzenia. Z dnia na dzien przerzucilam sie na pieczywo wasa, twarozki i ogorka. Obiady tez byly skromne, zwykle zupa, lub warzywa gotowane z makaronem, swego czasu calkowicie odstawilam mieso (po lekcji biologi na ktorej pokazano mi wlosien!). Kolacje albo byly i wygladaly jak sniadania, albo ich nie bylo. Pamietam, ze schudlam wtedy dosc mocno. To byl poczatek liceum, a wazylam ok 43 kg. Czulam sie swietnie i wydawalo mi sie ze wszystko jest ok no bo przeciez jestem chuda. W miedzy czasie zrezygnowalam z wu-efu. Mniej wiecej w polowie liceum zaczelam jesc wiecej. Na poczatku bylo ok, ale im blizej matury, tym bylo wiecej siedzenia nad ksiazkami, stresu i jedzenia. Wtedy chyba zaczelam zajadac problemy. Do matury wazylam juz jakies 59kg, co bylo dla mnie katastrofa. Zaczely sie studia a waga podczas pierwszych miesiecy wzrosla do 65 kg i tak sobie stala. Wtedy kupilam ksiazke o diecie SBD. Zaczelam od razu. Efekty byly, schudlam do 53 kg, co oczywiscie wydawalo mi sie zbyt malym spadkiem wagi. Zaczela sie wedrowka przez kolejne diety i od czasu do czasu brak diety. Waga wahala sie od 50 do 56kg. Po studiach i wyprowadzce z domu, zaczelam nieco wiecej czytac (juz wczesniej mialam stycznosc anonimowo z sfd, ale jakos nie potrafilam przelozyc wiedzy na rozsadek i zycie), zaczely sie diety LC i liczenie kalorii, wazenie kazdej zjedzonej rzeczy, ale i cwiczenia z obciazeniem i bieganie. W tym momencie moj organizm oszalal (a moze stalo sie to wczesniej?). Owszem waga nadal sie wahala ale bylo to max do 53kg trzymajac diete. Niestety nie moglam sobie pozwolic na nie trzymanie diety bo od razu waga rosla. Po wyprowadzce za granic problem tylko sie zwiekszyl. Nadal cwiczylam (i ciwcze do teraz), nadal walczylam z kg za pomoca diet niskokalorycznych, a cialo nadal nie wygladalo jak tego chcialam. Waga rosla, tluszczu przybywalo, az osiagnelam wage 59 kg. W ktoryms momencie stracilam kontrole nad swoimi nawykami dietetycznymi, bo gdy patrze na siebie sprzed diet, mysle, ze wcale nie bylo tak zle. Jednak teraz znajduje sie w sytuacji, w ktorej bardzo nie chce byc. Zaczynam byc coraz bardziej humorzasta i depresyjna (ze wzgledu na wage i wyglad). Czasem mam wrazenie ze nie lubie samej siebie. Dlatego bardzo prosze o pomoc we wroceniu na wlasciwe tory. Nie chce byc juz dluzej niewolnikiem wagi (ani lazienkowej, ani tej kuchennej). Chce dojsc do momentu w ktorym nie bede musiala liczyc, mierzyc i wazyc. Kiedy bede mogla wyjsc na miasto ze znajomymi i nie mowic im ''sorry, nie moge tego, czy tego, bo dieta''.
Co do tej pory zrobilam:
- wlaczylam do diety tluszcz kokosowy (do smazenia). Oliwe stosuje na surowo do salatek, choc czasem zdaza mi sie upiec z jej niewielka iloscia ziemniaki czy dynie. Oprocz tego do owsianki dodaje pestki dyni/lnu
- zamienilam mleko zwykle na kokosowe (robie sama)
- ograniczylam nabial do 1-2 posilkow w tygodniu, a ten ktory jem jest ekologiczny
- wlaczylam do diety wiecej kasz, jadam produkty pelnoziarniste (makarony, ryz, pieczywo zytnie, na zawkasie, razowe - nie pieke sama, ale mam ze sprawdzonej piekarni z dobrym skladem, jesli kogos interesuje moge podac)
- ograniczylam owoce do sniadania
- wedliny, jesli jem robie sama (pieke schab lub wolowe w niskiej temperaturze)
Nadal mam problemy z:
- jakoscia miesa, mimo, ze wiekszosc rzeczy staram sie kupowac ekologicznych, ciezko jest mi kupowac takiez mieso, bo jest tutaj koszmarnie drogie (15€ za kg filetow z kurczaka, 30€ za wolowine)
- iloscia zjadanego miesa. Nie przepadam za miesem, wiec bialko uzupelniam w formie koktajlu. Robie to tez, ze wzgledu na (moze irracjonalny) strach przed rakiem.
- warzywami, glownie spozywam papryke, brokuly, fasolke szparagowa, pomidory, ogorki (wszystko swieze lub gotowane, praktycznie nie jadam, poza kiszona kapusta, konserw), wiec malo roznorodnosci
- zachciankami, czasem mam ochote zjesc kfc... z obsluga...albo najesc sie czekolady...
- zbyt mala iloscia wody
Obecnie jem 1500-1600 kcal z rozkladem BWT 30/30/40
B: 110-120g = 440-480kcal
W: 110-120g = 440-480kcal
T: 70g = 630kcal
Nie mam pojecia czy ten rozklad i kalorycznosc jest dla mnie dobra. Dodam, ze poza praca i cwiczeniami niewiele mam ruchu. A praca siedzaca niestety.
Jesli chodzi o trening to stosuje (od poniedzialku) trening Martucci 3 x w tygodniu. Poza tym biegam okazjonalnie 2-3 razy w tygodniu.
Swoja prosbe o pomoc kieruje przede wszystim do Martucci i Obliques. Bardzo chcialabym, zeby ktoras z Pan, w miare mozliwosci, poprowadzila moja diete. Jesli chodzi o zdjecia, prosze o wyrozumialosc, udostepnie je jedynie prywatnie.
Ponizej moja rozpiska z dzis.
Rule #1: Nie nagradzaj się jedzeniem...chyba, ze jesteś psem
Dziennik: http://www.sfd.pl/Yersinias_Deutsch_intensiv/_AKTUALIZACJA_s._21-t1063301-s21.html