Znalazłam stojak do przysiadów. Taki wielki, srebrny, prawie na środku sali, długo nie trzeba było szukać.
Po drugie, przysiady wtorkowe robiłam z wagą ok. 17,5 kg a nie 12,5 kg bo sztanga ma 5 kg. (Według szacunków "na oko" sympatycznego dużego pana, któremu 5 kg mniej czy więcej różnicy pewnie nie robi ;) )
Rano dojazd do pracy rowerem, 14km pyknięte, a w czasie lunchu trening B, 2x15:
A. Martwy ciąg: 10 kg. Czułam w zasadzie tylko mięśnie dolnego odcinka pleców (ale na pewno mięśnie, nie kręgosłup)
B1. Wyciskanie sztangi stojąc: 7,5 kg. Czułam się super silna. Lżejszej sztangi już nie było.
B2. ściąganie drążka górnego do klatki szeroko z nachwytem: 25 kg
C1. wypady: z hantlami po 5 kg, czyli 10 kg. Główny mięsień który czułam to ten nad kolanem, sięgający do mniej więcej 1/3 długości uda, w nodze, która była z tyłu. Lekko czułam pośladki, ale jakbym sie nie skupiła, to bym ich nie czuła.
C2. uginanie nóg leząc: zrobiłam siedząc, na maszynie, w 1 serii 25 kg, w drugiej 22,5 kg
D. pompki 1 seria na maksymalna ilość powtórzeń - nie zrobiłam bo już nie miałam więcejczasu ale zrobię wieczorem. Zaczęłam robić plan z 100pompek.pl, jak się zepnę to dociągam do 10 pompek babskich. Męskiej jeszcze nie daję rady.
Po treningu 25min na bieżni.
Czuję się absolutnie fantastycznie, coś czuję, że jutro mięśnie zabolą...
Myślę, że w przyszłym tygodniu nie zwiększę jeszcze obciążenia, a przynajmniej nie przy wszystkich ćwiczeniach, a to dlatego, że obecnie musiałam sobie zrobić kilka przerw w serii na złapanie oddechu, praktycznie przy każdym ćwiczeniu. Więc jeśli zrobię wszystkie 15 powtórzeń bez przerwy to i tak to będzie progres, prawda? nawet bez zmiany obciążenia.
Dzisiejsza miska: