Taki skrót szybki, bo mam zapiernicz straszny, niedoczas i przemęczenie.
Ostatnie trzy dni, wypiski uzupełnię potem, ale czysto, jeden trening był.
Pierwszy dzień głodówki To dziwne, ale
nie jestem głodna. Zmęczona jak diabli, ale głodna nie. Nie dałam rady stać nad sokowirówką, kupiłam sobie soki warzywne w kartonie... hmmmm, pewnie to nie to samo, ale trudno.
Trening odpada, po całym dniu stania, tylko marsz z psem, i nogi napierniczają mnie tak, że makabra. Po dwóch dniach gadania non stop odbiera mi głos. Starzeję się, nie ma to tamto, zawsze dopadało mnie to po dwóch tygodniach zajęć, teraz mam drugiego dnia.
Jutro mam urodzinową imprezę moją własną, czy to będzie straszny grzech jak zamiast soków zjem jakąś zieleninę i owoc?
A w ogóle to już jest po bajce, idę spać.