Klika moich subiektywnych refleksji po zawodach w Sopocie.
Przyznam, że byłem ogromnie ciekaw tych zawodów.
Z kilku mianowicie powodów:
1. nigdy nie byłem na zawodach kulturystycznych
2. byłem ciekaw jak prezentują się "znani" mi z forów zawodnicy (wiedziałem, że będą startować),
3. jak "live" prezentują się zawodnicy już uznani w polskiej kulturystyce
4. przywitanie i poznanie "znanych" mi z forum osób.
5...........popatrzeć na zgrabne figury fitnesek
Piękna pogoda powinna być sprzymierzeńcem tak zawodników, widzów jak i organizatorów.
Tym razem słońce przesadziło i smaliło trochę za mocno.
Było to powodem "strajku" urządzeń elektronicznych co utrudniło życie organizatorom i sędziom
Nagrzany fragment sceny nie pozwolił zawodnikom w pełnym słońcu zaprezentować walorów swoich sylwetek.
W cieniu umięśnienie prezentuje się jednak nieco gorzej.
Małe opóźnienia spowodowana problemami technicznymi moim zdaniem nie były zanadto "upiedliwe".
Organizatorzy starali się jak mogli i wg mojej oceny w zaistniałych warunkach pogodowych spisali się bardzo dobrze.
Widać, że główny organizator zawodów Henryk Hryszkiewicz to właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Sam, w niedalekiej przeszłości bardzo dobry zawodnik doskonale czuje tą dyscyplinę sport.
Do tego ma już spore doświadczenie w prowadzeniu tego rodzaju imprez.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, na to, że potrafił stworzyć dla kibiców świetną atmosferę do oglądania tych zawodów.
Również Artur Śliczny "król mikrofonu" zrobił wiele by publika bawiąc się oglądała imprezę.
Co do samych zawodów.
Poziom zawodów w każdej prawie kategorii był zróżnicowany.
Stąd zdarzali się zawodnicy, którzy jak to określił. R. Karpiński zapomnieli wziąć ze sobą umięśnienie jak tacy co ukradkiem zdecydowanie za dużo podjadali.
Nie mniej zawodnicy którzy zajmowali miejsca na pudle prezentowali dość wysoki poziom
Co prawda czasami nie zgadzałem się z werdyktem sędziów ale przecież oceniali fachowcy w/g kryteriów na których ja do końca się nie znam.
Wydaje mi się, że tempo przeprowadzania zwodów( za dużo konkurencji?) sprawiało, że sędziowie nie mogli zbyt wnikliwie oceniać zawodników.
Chyb, że dla nich to był wystarczający czas (fachowcy).
Żeby jeszcze ponarzekać dodam że, w kilku przypadkach na twarzy zawodników było widać spore rozczarowanie zajętymi miejscami.
Ale zapewne jest to sytuacja nie do uniknięcia na każdych zawodach.
Nie muszę chyba zapewniać, że mocno trzymałem kciuki za Ojana.
Chyba nie przesadzę twierdząc że był on jednym z najbardziej nagrodzonych brawami zawodników.
Kulminacyjnym momentem jego występu był chyba już legendarny szpagat z pozą
bicepsy przodem.
Myślę, że dla takich chwil warto trenować i Jan to potwierdzi.
Zapewne 5 miejsce Jana nie zadowoliło choć uśmiech na jego twarzy tego nie zdradzał.
Powiem tak, Janie tym razem pudło nie było dla Ciebie ale sympatię jaką zdobyłeś wśród publiczności jest cenniejsza od podium.
Brawo.
Zmieniony przez - Giaurnemo w dniu 2014-07-21 11:59:29