Dwa treningi i dwie historie.
---
8000 swingów z 10000 za mną.
Dzisiaj trzaskałem jak maszyna, a sapałem jak parowóz. Myślałem, że padnę. Chyba się stresowałem tym, że później jeszcze trzeba będzie biegać.
Męczące zajęcie
---
Bieg 8 km z przebieżkami 6 x 20 s.
Test bojowy zegarka. Jest nieźle. Odnoszę wrażenie, że trzyma się lepiej mapy. Cieszy mnie fakt, iż dane o wysokości są pobierane już z serwerów map i nie ma takich aberracji jak z Endomondo. Obsługa zegarka pod Linuksem prosta do granic prostoty.
Spotkały mnie dwie przykrości. Ustawiłem alarm tętna: dolny i górny.
Na początku zaczął wyć dolny. "Tętno za niskie". I faktycznie: 50 BPM. Prawie się rozebrałem od pasa w górę zanim się zorientowałem. Nadajnik na klatkę, ma idealnie odwrotny kształt niż Polar i założyłem go do góry nogami. To ma znaczenie, bo na pasku jest oznaczenie L i R. Po odwróceniu było już ok.
Drugie niemiłe zdarzenie, to alarm górny. Stresowałem się, ale swoją rolę spełniał. Temperował moje zakusy na szybszy bieg. Ogólnie zadowolony jestem.
---
Jutro gokarty z Młodym. Urodzinowe. A po powrocie 22 km biegu. Dzisiaj się wymasowałem, wyrolowałem i porozciągałem z masochistycznym zacięciem. Rura się spisuje, ale trzeszczy za bardzo. Kupiłem wałek do ciasta i rozwałkowałem sobie czwórki i trochę łydki. Zobaczymy jak będzie.
Miska się dzisiaj zamknęła na
3500 kcal, czyli dość licho jak na podwójny wysiłek. Białko zbijałem do 100 g i prawie się udało. Trzeba będzie chyba dołożyć tłuszczu. Jutro sytuacja może ułożyć nieliniowo, bo idę z dzieciakami na obiad. Na przystawkę dają garnuszek smalcu - bidy nie będzie
Idę spać. Pewne sprawy w tym dzienniku będę dopinał na bieżąco.
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2014-03-08 22:15:16