Przez pierwsze 3 dni było ciężko i nogi nie wytrzymywały. Dopiero od środy naprawdę dobrze mi się jeździło. Ćwiczyłem od sierpnia ale niestety nie przełożyło się to na brak bólu nóg – czwórki często paliły i musiałem robić krótkie przerwy. Jak pamiętam to tylko raz mnie nie bolały nogi na nartach. Było to wtedy, gdy biegałam 2-3 razy w tygodniu od wiosny do późnej jesieni. Tegoroczne przysiady i potem treningi opisane w moim dzienniku do nart raczej nie przygotowują.
Moja aktywność na nartach w cyferkach:
6 dni
39183 m pokonanej różnicy poziomów (ponad połowa na wyciągach)
112 jazd wyciągiem
284 km jazdy na nartach
Miska z premedytacją całkowicie zapuszczona. Ilość i różnorodność śmieci w skrócie: kilkanaście batonów, ponad 20 kabanosów, białe pieczywo, dżem, frytki, Apfelstrudel (w Austrii trzeba za każdym razem spróbować ), żółty ser, majonez, galaretka, piwo, wino, lokalny samogon owocowy (legalny na mocy przywileju nadanego przez jakąś tam cesarzową). Białka malutko. W miarę zdrowym czitem był zrobiony przed wyjazdem flapjack ale go przesłodziłem niestety. Pierwszy raz go robiłem, następny będzie lepszy - dzięki Amido za inspirację .
Myślałem, że po tych wyskokach waga wzrośnie ale dziś rano pokazała dokładnie tyle co w ubiegłą sobotę:
Niedziela 2 lutego 2014
waga 91,5 kg minus 0,1kg,obwody nie mierzone
Nie wiem jak to wytłumaczyć, zawsze, po prostu zawsze na nartach przybierałem 1-2 kg. Na szczęście nie jest to powód do zmartwienia
Od jutra znowu trzymana miska i powrót do 3 treningów tygodniowo w domowym zaciszu. Gdyby przerwa potrwała dłużej do ciężej byłoby wrócić. Przejrzałem dzienniki w dziale – same dziki, jest się na kim wzorować
Jak pisałem jeden dzień był słoneczny więc zdjęcia są niereprezentatywne ale wtedy było naprawdę ładnie:
Selfie na wyciągu:
Zmieniony przez - Pippin99 w dniu 2014-02-02 21:54:27
Zmieniony przez - Pippin99 w dniu 2014-02-02 21:56:35