http://boxingbet.pl/artykul-650/siedem-powodow-dlaczego-nie-warto-kupowac-pakietu-ppv-na-walke-adamek-vs-walker
8 września w Newark odbędzie się kolejna gala organizowana przez grupę Main Events. W pojedynku wieczoru wciąż najlepszy polski „ciężki” Tomasz Adamek (46-2, 28 KO) zmierzy się z Amerykaninem Travisem Walkerem (39-7-1, 31 KO). Oprócz dwóch wspomnianych zawodników zapowiadany jest występ innych pięściarzy najcięższej dywizji - Adama Kownackiego, Bryanta Jenningsa oraz debiutującego w kategorii „królewskiej”, Steve'a Cunninghama. Organizatorzy zrobili ukłon w stronę polskich kibiców i zamierzają rozpocząć transmisję w godzinach wieczornych czasu polskiego, co gwarantuje, że żaden fan pięściarstwa nad Wisłą nie będzie musiał zarywać nocy. Co więcej, każdy z nas będzie mógł poczuć się jak prawdziwy, amerykański kibic boksu, ponieważ – ha! – dostęp do transmisji będzie możliwy do wykupieniu pakietu Pay Per View. Czy warto płacić za ten produkt? Naszym zdaniem nie. Oto 7 powodów dlaczego.
1. Bo undercard tej gali jest słaby.
Gala boksu to nie tylko walka wieczoru, ale również wszystko to, co jest przed nią. Jak wspominali organizatorzy, w pakiecie Pay Per View zawarte są walki z undercardu... Tylko czy są tego warte? Adam Kownacki to pięściarz z zaledwie czterema walkami na koncie, dwuletnią przerwą spowodowaną kilkoma kontuzjami oraz lekką nadwagą - jego rywal nie ma prawa być co najwyżej przeciętny. Bryant Jennings to wciąż anonimowy pięściarz dla większości kibiców, szczególnie w Polsce. Wprawdzie pokonał wypalonego i rozbitego Siergieja Lachowicza, ale pozostali przeciwnicy służyli mu raczej do zdobywania doświadczenia i budowania rekordu. Do walki pozostał miesiąc, a o rywalu "By By" ani widu, ani słychu. Steve Cunningham zaliczył dwie porażki z rzędu i postanowił przenieść się do dywizji ciężkiej, z nadzieją że w końcu zarobi porządne pieniądze przed emeryturą. Będzie to jego debiut w najcięższej dywizji, więc musi się pokazać z dobrej strony (czytaj: nie może zbytnio ryzykować, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego słabą odporność na ciosy).
2. Bo przeciwnik Tomasza Adamka nie jest zawodnikiem z najwyższej półki.
Travis "Pociąg Towarowy" Walker (39-7-1, 31 KO) to co najwyżej średniej klasy zawodnik amerykańskiej wagi ciężkiej. Jego kariera pokazuje, że albo sam nokautuje rywali (zazwyczaj przeciętnych) albo w najważniejszych dla niego pojedynkach zostaje znokautowany lub wysoko wypunktowany. Przydomek ringowy pasuje idealnie do stylu prezentowanego przez Amerykanina - jest wolny niczym ruszający ze stacji pociąg, a w pojedynku z Kubratem Pulewem dobitnie pokazał, że jego reakcja na ciosy jest spóźniona niczym „express” Polskich Kolei Państwowych. Najważniejsze zwycięstwo 33-letniego zawodnika to pokonanie przed czasem 42-letniego Kaliego Meehana, co wybitnym osiągnięciem nie jest. Reasumując: jedyną pozytywną cechą Walkera jest silny (choć często sygnalizowany) cios oraz mogąca budzić respekt postura (Dariusz Michalczewski nazwałby go pewnie „dużym murzynem”).
3. Bo (sportowa) kariera Tomasza Adamka zmierza w złym kierunku.
Pojedynek "Górala" z Travisem Walkerem ma być – według zapewnień samego pięściarza i jego teamu – kolejnym przystankiem na drodze do drugiej walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Planem pięściarza z Gilowic jest konfrontacja z dominatorem najcięższej dywizji Władimirem Kliczką, do której miałoby dojść w przyszłym roku. Najwyraźniej Adamek nie jest zainteresowany pasem (no dobra – paskiem) Alexandra Powietkina oraz ewentualnym wakatem tytułu WBC, gdyż w niemal każdym wywiadzie podkreśla, że celuje w młodszego brata. Z jednej strony jest to posunięcie bardzo rozsądne – gwarantuje przede wszystkim duże pieniądze. Z drugiej strony grozi ciężkim nokautem i poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Jeśli zwycięstwo nad Walkerem ma przybliżyć "Górala" do walki z Władimirem, to jest to średnio pocieszające. Nie dopinguje się swojego rodaka zmierzającego pod nóż gilotyny. To już sadyzm w czystej postaci.
4. Bo oprawa i transmisja tej gali nie będzie stała na wysokim poziomie.
Słabo oświetlony ring, drugoligowy anonser, hity disco-polo sprzed 15 lat (ktoś jeszcze tego słucha?) odtwarzane w przerwach między walkami i rundami – te rzeczy najbardziej „biją” po oczach (i uszach) podczas oglądania gal organizowanych w Prudential Center. Jeśli dodamy do tego małą liczbę kamer, brak powtórek w systemie slow motion, brak bieżących statystyk oraz polski komentarz telewizyjny (bardzo często) oderwany od rzeczywistości, to musimy ze smutkiem stwierdzić, że do transmisji rodem z HBO trochę brakuje.
5. Bo wydarzenia sportowe wyższej rangi można oglądać za darmo.
Pojedynki dwóch najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe – Floyda Mayweathera i Manny’ego Pacquiao były dostępne w Polsce bez dodatkowej opłaty za pakiet PPV. Zmagania najlepszych piłkarzy świata na Euro 2012 oraz aktualne zmagania najlepszych sportowców świata na londyńskiej olimpiadzie również są ogólnodostępne. Czy płacenie za obejrzenie gali bokserskiej, w której głównym wydarzeniem wieczoru nie jest pojedynek o mistrzostwo świata i w której jeden z zawodników występujący w walce wieczoru nie zalicza się nawet do czołówki swojej kategorii wagowej nie jest zwykłą głupotą lub – nazwijmy to delikatniej - niepotrzebną rozrzutnością?
6. Bo wykupując pakiet PPV szkodzę sobie i innym.
Kupując transmisje w systemie PPV wspieramy jego rozwój doprowadzając do sytuacji, w której inne wydarzenia sportowe (np. najbliższa gala KSW) będą również dostępne wyłącznie za dodatkowa opłatą. Krótko mówiąc – uprzykrzamy życie sobie i innym kibicom.
7. Bo ktoś jest tutaj niekonsekwentny.
Pamięć ludzka bywa zawodna, więc przypominamy – zanim zakontraktowano pojedynek Adamka z Walkerem, szefowa Main Events Kathy Duva chciała zaserwować Polakom PPV z wypalonym Jamesem Toneyem w roli głównej argumentując wybór blisko 44-letniego Amerykanina tym, że „polscy kibice patrzą na nazwiska”. Walker nazwiska nie ma, więc i temat PPV można tym samym uznać za zamknięty.
więcej na boxingbet.pl