Odrobinę tak, ale bardziej głodny bywam po treningu
W ogóle głód doskwiera mi tylko raz na kilka dni, nie mam strasznego deficytu kalorycznego żeby mnie non stop ssało.
Rozkład posiłków to pseudo/para IF. (
https://www.sfd.pl/Intermittent_fasting_IF_okresowy_post__konieczność_jedzenia_co_2_3h-t749241.html)
Nie zdecydowałem się na klasyczny IF, bo:
1. Bo nie dam rady zjeść na raz 3500 kcal. Dodatkowo wątpię, żeby zostało to optymalnie wykorzystane- jest to bardzo dużo obciążenie dla całego układu trawiennego. Żeby podać przykład: omega 3 w kapsach są dużo gorzej wchłaniane od analogicznych kwasów tłuszczowych w rybach z powodu swojego zbytniego skoncentrowania. Dlatego lepiej podawać kapsułki w kilku mniejszych porcjach w towarzystwie innych tłuszczy, żeby "rozcieńczyć" (zwracam uwagę na cudzysłów) ich procentową zawartość. Podanie 6-10 gram w 1 dużym posiłku da gorsze rezultaty niż podanie tej samej ilości w 2-3 porcjach.
2. Nie podobają mi się niektóre założenia, typu przed treningiem podajemy tylko 3 aminokwasy glukogenne, gdy wiadomo, że do optymalizacji syntezy neuroprzekaźników potrzebny jest pełny aminogram + tłuszcze. Dodatkowo niemożliwym jest stosować IF przy sportach wytrzymałościowych, gdzie substratem energetycznym jest glukoza i jej pochodne, a i wątpię czy przy 2-3 godzinnych sesjach treningowych podanie 30 gram węgli 2 godziny przed treningiem zablokuje spalanie tłuszczu...
3. Jest wersja IF z 1 posiłkiem przed treningiem- białka + tłuszcze, bez węgli. To mi się bardziej podoba, bo uważam, że
posiłek przedtreningowy jest TAK SAMO ważny jak posiłek potreningowy. Ja do pierwszego posiłku dorzucam jeszcze odrobinę węgli- przypominam, że organizm przystosowany jest do trawienia lipidów, protein i sacharydów naraz. Wystarczy przyjrzeć się funkcjonowaniu enzymów trawiennych. Być może w następnym minicyklu wyrzucę skrobię z tego posiłku, zobaczę jak się będę czuł.
4. Sporo entuzjastów IF leci na bombie (ale robią to nie tylko ludzie na IF
), a sam testosteron jest antykatabolikiem, dlatego nie można mieć pewności, że to, co zadziała na pana X, zadziała i na mnie.
Rozpisałem sobie posiłki pod siebie:
1. Nie mogę pić na czczo mocnej herbaty, bo mam odruch wymiotny. Espresso na pusty żołądek wchodzi bez problemu, po prostu mam coś z tą herbatą. Po posiłku/owocu mogę się napić zielonej herbaty, która później będzie działała synergistycznie z kofeiną z kawy (słodzoną cynamonem). Do tego przed posiłkiem zapodaję sobie zazwyczaj grejpfruta, który jest bogaty w naringinę- kolejną substancję nasilającą lipolizę i hipocholesterolizującą.
2. W pierwszym posiłku mam mało węgli (tak jak mówiłem- może zrezygnuję ze skrobi), za to dostarczam sobie minerały (magnez będzie tu bardzo ważny), witaminy i fenole- czy to w warzywach, czy w przyprawach. One oczywiście też nasilają lipolizę, mają działanie hipoglikemizujące i tak dalej.
(pieprz, chili, imbir, kurkuma, kolendra, zioła prowansalskie, bazylia, oregano, szafran i tak dalej). Nie jadam jajek rano, a właściwie powinienem to robić ze względu na lecytynę. Być może zdecyduję się za jakiś czas na suplement.
Z jednej strony posiłek przedtreningowy hamuje spalanie tłuszczu, a z drugiej przyśpiesza
Zawsze coś za coś, a jako, że mi zależy bardziej na powolnym i długim recompie niż na chamskiej wycince przed latem, wolę zabezpieczać swoje mięśnie i wyniki.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2012-04-18 14:52:16