Aktualnie codziennie na siłowni ćwiczę jako początkujący leszcz na atlasie 4 serie po 15 powtórzeń drążek górny i nogi (obydwa ćwiczenia na jednej sztabce).
Później lecę na trenażer eliptyczny, gdzie zasuwam żwawo przez 60 minut i spadam ćwiczyć brzuch.
Mięśniowo jestem słaba, a na mojej siłowni prócz atlasu i pedalskich hantelek po 2 kilo nie ma nic. Na szczęście od poniedziałku mieszkam w mieście gdzie mam większy wybór siłowni, więc czekam, aż ktoś kompetentny udzieli mi rad jak ćwiczyć, by przez kolejne 6-8 tygodni zrzucić z siebie 4-5 kilo.
Jestem zdeterminowana.
Przy okazji wyjaśnijcie mi, dlaczego tak skuteczna jest siłówka+20/30 minut aerobów, skoro krąży legenda, że tłuszcz zaczyna spalać się po 30 minutach jednostajnego wysiłku?
Moja dieta jest jaka jest. Nie przekonacie mnie, bym zmieniła ją już od jutra. Będę się poprawiać - owszem. Ale bardzo stopniowo, ponieważ panicznie boję się legendarnego efektu jojo. Proszę, uszanujcie to. Obiecuję, że za jakiś czas będę jadła nawet makaron :)
Zastanawiałam się czy nie zastąpić moich ćwiczeń (5-6 razy w tygodniu aktualnie) takim układem, że np. 2 razy w tygodniu zamiast tego chodzę sobie na zajęcia aerobiku na stepie + Total Body Condition? Tak by tkwić w rutynie...
Czekam na porady :)
Początkująca leszczyna 163 cm chcąca zrzucić 4-5 kilo sadła i zarysować ładnie mięśniątka :)A później ćwiczyć 3-4 razy w tygodniu dla zdrowia i podtrzymania efekciorów.
Płeć: Kobieta
Wiek: 21
Waga: 59
Wzrost: 163
Cel treningowy: 54 kg
Staż treningowy na słowni: 6 tygodni
Uprawiane inne sporty: -
Dostęp do sprzętu (np. full osprzęt siłownia, sztanga/sztangielki): Póki co atlas, sprzęt aerobowy, ławka skośna, ale niebawem profesjonalna siłownia :)
Dieta: Dużo warzyw, orzechy wloskie, oliwa z oliwek, drób, sery, krewetki, ryby. Stopniowo wprowadzam dopre węglowodany, na razie zaczęłam od chleba razowego.
Przeciwskaznania medyczne: -
Zażywane suplementy: póki co tylko witaminy Falvit
Żeby do czegoś dojść, trzeba zapier**lać.