Muszę zatem albo mieć za nisko tyłek, albo za wysoko, albo źle rozkładać ciężar i kompensować go jakoś szkaradnie. Nie wiem czy mniej by mnie bolało, gdybym się dowiedziała, że robię po prostu złe ćwiczenie, niż że robię dobre ćwiczenie ale źle. Rozumiem, że gdybym robiła czysto to ćwiczenie, to wytrzymałabym może z 30 sekund? To mi przypomina pewną historię z podstawówki. Mieliśmy na w-fie test, który polegał na podciągnięciu się na drążku i jak najdłuższym wytrwaniu w tej pozycji. Podczas pierwszych zajęć dostałam jedynkę (moją pierwszą i jedyną z tego przedmiotu). Na kolejnych zajęciach poprawiałam, postanowiłam, że nie odpuszczę, zemdleję, zwymiotuję, ale będę tam wisieć jak przyklejona. No i wisiałam, od pierwszej sekundy trzęsąc się niesamowicie. W końcu, gdy osiągnęłam czas kwalifikujący mnie na 6 puściłam. Pani w-fistka pokiwała z podziwem głową i powiedziała do grupy: "Proszę, patrzcie na HnK, co za wola walki, co za wytrwałość. Spójrzcie jaka jest blada od tego wysiłku!" po czym zwróciła się do mnie "ale tylko 2 mogę wstawić, bo miało być nachwytem a ty trzymałaś się podchwytem". Z plankiem może być podobnie.
Przy następnym planku nagram się i postaram skorygować pozycje jak tylko mogę. Na pewno mam problem z zaokrąglaniem łopatek...
W każdym razie filmik wyślę najpóźniej w czwartek. Dziś zrobię m.in. MC i wyciskanie żołnierskie, to już trochę materiału się zbierze. Proszę tylko, Martucca, nie bądź zbyt szczodra w swej krytyce, łatwo doprowadzić mnie do łez
Co do mej krzywości, to słaby core to raz, a dwa, że w wieku około 13 lat miałam prostowany kręgosłup. Pan masażysta mocno mnie ugniatał w swoim gabinecie i podobno mnie naprostował. Nie wiem jednak, czy możliwe jest totalne wyprostowanie kręgosłupa. Nie był on już kontrolowany od tego czasu.
A tak w ogóle to super, że chcesz poświęcić swój czas na obejrzenie (i skorygowanie) moich ćwiczeń. W domu nie mam możliwości konsultowania mojego treningu z nikim. Mąż co prawda czasem w domu się pojawia, ale nie jestem pewna, czy mógłby mi pomóc.
Kącik młodego poety:
Nasuwa mi się skojarzenie z drzewem Ja jestem takim drzewkiem, co ma gruby, słaby pień (tu delikatna metafora ud, pośladków, ale i kręgosłupa) i bardzo wątłe, łamliwe gałązki (subtelne oznaczenie rąk i przyległości). Jak sama próbuję podrosnąć i wzmocnić moje drewienka (czy też ociosać pień), to spełza to na niczym. Jestem przecież drzewem, głęboko zapuściłam korzenie w równie głębokiej niewiedzy. Moje gałązki nie rodzą rumianych jabłuszek, o nie... Czasem wypuszczę jakąś wątłą papierówkę, ale i tak szybko spada na ziemię i gnije. Potrzebny mi zatem ogrodnik. Ogrodnik, który przyjdzie, obejrzy truchlejącą jabłonkę, podleje, obłamie martwe gałązki i owinie agrowłókniną na srogą zimę. Martucca.... zostałaś moim.... ogrodnikiem
bulinka_86 możemy pomyśleć nad założeniem szkoły 'złego planka', na wszystkim da się zrobić pieniądze, nawet na naszym kaleczeniu ćwiczeń
Wracając do poważnego tonu:
Wieczorem wkleję jedzenie i rozpiskę z treningu. Postaram się zapisywać również to, co robię na rozgrzewce, bo agak o nią pytała, uzmysławiając mi, że nic o rozgrzewce nie piszę.
Do wieczora zatem.