Kumpel z grupy typowych fanów Pudziana zapytał się mnie, dlaczego właściwie się Pudziana krytykuje. Jako że nie miałem godziny czasu, wymyśliłem na szybko bajkę z morałem, żeby sam do tego doszedł (ale był z siebie dumny:P):
Był sobie raz chłopczyk imieniem Mar..ian. Marian pewnego dnia, gdy kolejny raz podpięty do pługa orał pole (co szło mu wspaniale, gdyż krzepciejszego nad Mariana w całej wiosce, a może i województwie nie było), doszedł do wniosku, iż wojem chce zostać. Chyżo na
treningi się udał i dwa lata potu nie żałował. Aż pewnego razu usłyszał, iż Koło Szwaczek Wiejskich w Dołach Górnych wielki turniej o tytuł Mistrza Remizy wystawia, a kosztowności dla tryumfatorów nie żałuje. Szybko Marian barwy wojenne na plecach swych odmalował i stawił się wtenczas u trenera, co by ten w szranki go wystawił. A ten czoło zmarsował i tako odrzekł:
"Widzę, iż na treningach się nie oszczędzasz, i technikę bajeczną posiadać zaczynasz. A i w pojedynkach tanio skóry nie sprzedajesz. Jednakże nie mogę cię na zawody puścić, kiedy po minucie zadyszki dostajesz, pod trzech czerwony kiej karmazyn się stajesz, a po pieciu już ostatkiem sił zipiesz, choćby my Tobie i 3 minuty odpoczynku dali zamiast jak normalnie jedną! W takowej formie wojowi do boju stawać nie przystoi! Daruj sobie chłopcze, gdyż nie tylko sobie, ale i mnie złej sławy przysporzysz!"
Nudziło mi się...:)