Siemka
Środa-
wolne
Dieta:
omlet z jajek i muslei polany syropem klonowym
schabowe z makaronem i ogórkiem kiszonym
to samo
pełny półmisek muslei zalany wrzątkiem z miodem
-----------------------------------------------------------------
Dzień: czwartek
Rodzaj treningu: I zakres
Czas: 1h
Średnie tętno: 136
Kalorie:629
Uwagi,odczucia odnośnie treningu:biegało się bardzo dobrze,super pogoda i ogromne chęci do treningu
Dieta:
to samo co dzień wcześniej tylko zamiast pierwszego posiłku to samo co w ostatnim
---------------------------------------------------------------
Piątek- powinien być
trening na siłowni ale, że w następny dzień jechałem na zawody to
zrobiłem sobie wolne
Dieta:
muslei zalane wrzątkiem z miodem
schabowe z makaronem i ogórkiem
baton snickers i 2 drożdżówki
jajecznica z 5 jajek i makaronu + 3 mandarynki
baton grzesiek
dieta tego dnia dosyć luzno, żeby się wyluzować przed startem i podejść do niego na luzie
----------------------------------------------------------------
IX Zimowy Bieg Trzech Jezior-Gołąbki 15km
Rano wstałem to zjadłem 2 skibki chleba z masłem czekoladowym i wypiłem hebartke,wyszykowałem się sprawdziłem 3 razy czy wszystko na pewno mam
(niczego nie zapomniałem yeach
).Wyjechałem dosyć wcześnie,na miejscu zapłaciłem wpisowe,odebrałem numer startowy,do odjazdu autokarów,które zawoziły nas na start została niecała godzina więc poszedłem posiedzieć troszkę do samochodu,zjadłem 1/3 drożdżówki,posłuchałem muzyki,kiedy zostało jeszcze ok 30 min. zacząłem się powoli przebierać,butelka wody mineralnej w rękę i w drogę.Na start dojechaliśmy też wcześnie,do startu była niecała godzinka,więc zrobiłem sobie mały spacerek po drodze spijając wodę mineralną(wypiłem ok 0,75l),potem zacząłem się rozgrzewać,pozytywnie nastawiać,rozluzniać w myślach,kiedy do startu zostało 10min. poszedłem spuścić paliwo z baku bo po tym piciu nie mogłem już wytrzymać,potem ustawiłem się na starcie bo inni też zaczęli,stanąłem sobie trochę bliżej niż w środku.Teraz trochę o taktyce i podejściu do biegu.Najważniejsza rzecz to całkowicie luzne podejście do biegu,bez spinania,nie miał być to bieg gdzie walczę o miejsce i czas,tylko bieg tempem treningowym,takim jak biegam II zakres,no i zabawa czyli element wyżycia się troszkę też,czerpania z tego radości
Zaczęło się odliczanie 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1..START!!!Na początku strasznie ciasno,ale ok biegnę tak szybko jak inni,na 1km tempo ok,na 2km zrobiło się lekko luzniej,o tyle,że była przede wszystkim większa swoboda ruchów,3km,,4km,5km,czuję się świeży,km mijają bardzo szybko,mam mega dobry humor,czuję dużo sił,na 5km miałem niecałe 25min.,24 i paredziesiąt sek,6km,7km,8km,wiąż jest ok,tempo też prawidłowe,od samego początku robiłem tak,że wymijałem co kawałek kogoś,na podbiegach biegłem za innymi,zaraz za podbiegami wymijałem,starałem się biec środkiem bo czuć było ziemię i biegło się o niebo lepiej niż bokiem,przy wymijaniu starałem się to robić luzno,w żadnym wypadku nie siłowo,powtarzałem sobie w myślach oddech się stabilizuje tętno spada i tak co chwilę,9km,nogi zaczynają się bić lekko ciężkie,ale wyobrażam sobie w myślach,że jest lato i biegnę pomiędzy łąkami,świeci słoneczko i biegnie mi się tak lekko jak bym leciał w powietrzu,powtarzałem sobie te słowa co chwilę,humor cały czas mega
,10km,czas dobry bo tempo coraz szybsze,mówię sobie jest dobrze,dalej wymijam innych,co kawałek biegnę za kim aby odpocząć troszkę,zebrać siły do dalszego wymijania,oddech się stabilizuje a tętno spada,oddycham luzno,stosunkowo wolno w porównaniu do niektórych,którzy się spinają i już walczą o przetrwanie,11km,12km przebiegnięte szybciej,czuję,że jeszcze tylko dobiegnę do 13km i jestem w domu,wreszcie ukazuje mi się upragniony 13km,mega euforia,zwiększam jeszcze bardziej tempo,dalej wymijam wszystkich,widzę jak inni się męczą a ja jestem wyluzowany,powtarzam sobie cały czas co chwilę wcześniejsze słowa,strasznie mi to pomaga,14km,postanawiam zrobić sobie przebieżkę,dobijam do chłopaka który wymija innych trzymając równe tempo,ale niestety zwalnia,ja biegnę dalej,na ok 300m przed metą zostaję zmotywowany do finiszu,biegnie się już ciężko,ale zwiększam tempo,on wykrzykuje do mnie dobrze,brawo,tak trzymaj,wymijam wszystkich,na 200m do mety robię sobie wyścig z chłopakiem do którego mówię pytając ścigamy się? on mówi ok,po parunastu m czuję się bezsilny an się cieszy,że wygrał i zwalnia ja na 100m przed metą daje z siebie wszystko i wygrywam,nie spojrzałem nawet na zegar ale wiem,że czas jest poniżej 1:10,wkładają medal,idę spokojnie coś zjeść.Potem idę zobaczyć wyniki i ku mojemu zdziwnieniu wynik jest naprawdę ok,
1h:07min.:45sek. z 150miejscem na...no teraz właśnie nie wiem ilu dokładnie wystartowało,zpisanych przez internet było 705,jednak liczyć trzeba,że zawsze część nie przyjeżdża także przyjmijmy,że
zająłem 150/600 miejsce z czasem jak wyżej.Start uważam za bardzo udany,w porównaniu do ubiegłego roku poprawiłem się o
7min. i 7 sek..Jestem bardzo zadowolony,troszkę się obawiałem,bo miałem 3 tyg. przerwy bez ani jednego treningu,potem tydzień luznych treningów,w tym tyg. tylko 2 normalne treningi,a forma się poprawiła w stosunku do roku ubiegłego,progres o 7 min. mnie cieszy,a co ważne w roku ubiegłym poprawiłem się o 6 min. a w tym roku o 1 min. więcej
Ps.I jeszcze jedna sprawa.W zasadzie to troszkę poboczna,ale uważam,że godna uznania,czasami lubię przeczytać dobrą książkę i ostatnio wpadła mi w ręce książka pt. Bądz szczęśliwy " Adrew Matthiews-nigdy w życiu nie przeczytałem lepszej książki,gdzieś od połowy czytanie jej było jak rozmowa z własnym dziadkiem o życiowych poradach,coś pięknego,bardzo polecam.W porównaniu do innych książek tego typu podoba mi się przede wszystkim inny język pisania,pokazywania spojrzenia na niektóre sprawy z innej strony.
pzdr.
Zmieniony przez - Papecik w dniu 2011-02-20 13:33:07