Wraz z nadejściem ciepłych dni nieubłaganie zbliża się pora nasilonych konsultacji treningowo-dietetycznych. Niektórzy budzą się niczym przyroda i stwierdzają, że dobrze byłoby przygotować się do sezonu letniego. Jeśli takie postanowienie powziąłeś w połowie marca, to jeszcze nie jest tak źle.

W 3,5 miesiąca można liczyć na pewne efekty wdrożenia diety i treningu. Gorzej, jeśli chęć poprawy wyraziłeś dopiero w końcu maja lub w czerwcu. W życiu nie jest tak łatwo, jak w reklamach, trzeba miesięcy treningu i wyrzeczeń, by osiągać efekty.

„Czy do lata zbuduję masę?”

Niektórym osobom trwała zmiana sylwetki zajmuje kilkanaście, innym kilkadziesiąt miesięcy. Jeśli masz genetykę Ronniego Colemana, to byś nie pytał. Jeśli Twoja sylwetka przypomina raczej skoczków narciarskich albo biegaczy długodystansowych, to może być potrzebne wiele lat, aby uzyskać „zmasowany” wygląd. Wbrew powielanym mitom, bazowa siła i masa są ważne, farmakologią nie naprawisz genetyki.

Jeśli należysz do gatunku, którego przedstawiciele wszystko odkładają „na jutro”, to lepiej zacznij trenować już teraz. Inaczej może się okazać, że nie podejmiesz żadnej aktywności przez następne lata, bo ciągle będziesz przesuwał termin.

„Czy do lata pozbędę się tkanki tłuszczowej?”

forma na lato

Na pewno jesteś w stanie pozbyć się ok. 1-2 kg tłuszczu miesięcznie, jeśli się do tego przyłożysz. Niemniej konieczne jest wdrożenie odpowiedniej diety, treningu aerobowego, siłowego czy interwałowego oraz codziennych spacerów. Jeśli masz więcej niż 20 kg nadmiarowej tkanki tłuszczowej, ten proces może zająć nawet kilkanaście miesięcy (o ile wytrwasz w stosowaniu diety i przy regularnym treningu).

Dla osoby ważącej 80 kg, 15 kg zmagazynowanego tłuszczu oznacza zatłuszczenie rzędu ~19%. 10 kg tłuszczu u takiej osoby to 12,5%. Dla porównania zawodnicy stający na scenie mają ok. 3-5% tkanki tłuszczowej, czyli dla modelowego zawodnika od 2,4 kg do 4 kg tłuszczu.

Biorąc pod uwagę, że godzina treningu siłowego, na rowerze spinningowym czy biegowego oznacza wydatek kilkuset kcal, a kg tłuszczu wymaga „spalenia” ~7000-8000 kcal, łatwo policzyć, że w idealnych okolicznościach oznacza to kilkanaście godzin treningu. Jeśli uwzględnimy, że organizm niechętnie korzysta z tłuszczu podskórnego, okaże się, że w ciągu godziny tylko 25-30% wydatku energetycznego stanowią tłuszcze (reszta to węglowodany, w tym glikogen mięśniowy).

Czyli żeby spalić 1 kg tkanki, należałoby ćwiczyć kilkadziesiąt godzin. 10 kg tłuszczu to zapas na kilkaset godzin treningu. Przy tym są to tzw. pobożne życzenia, gdyby wszystkie warunki nie uległy zmianie, gdyby wydatek energetyczny był zawsze taki sam, gdyby aktywność tarczycy (T3, T4) i nadnerczy była taka sama (adrenalina, noradrenalina, kortyzol), gdyby dieta nie ulegała zmianom, gdybyśmy nie ulegali drobnym pokusom (słodycze, napoje słodzone, fast food) itd. W rzeczywistości tak się nie dzieje.

„Czy do lata pozbędę się tkanki tłuszczowej i zbuduję mięśnie?”

Tak, do lata, ale za 5-7 lat, może. To tak jakbyś pytał, kiedy wykonasz przysiad z dwukrotnością masy ciała, obecnie mając problem, wykonując ćwiczenie z obciążeniem samego gryfu olimpijskiego (20 kg). Wbrew powszechnym, błędnym opiniom, w normalnych okolicznościach jednoczesna redukcja tłuszczu i budowa muskulatury wzajemnie się wykluczają. Procesy są sprzeczne, przez to mało efektywne.

W treningu kulturystycznym chodzi o optymalizację procesu wzrostu muskulatury lub redukcji tłuszczu, dlatego dobiera się cel do cyklu treningowego, a nie próbuje łapać 2 sroki za ogon. Jednocześnie realizuje się jeden cel treningowy. Przy tym, jeśli masz więcej niż 20% tkanki tłuszczowej (16 kg dla osoby o masie 80 kg, 18 kg dla osoby o masie 90 kg, 20 kg dla osoby mającej 100 kg itd.), to naprawdę nie musisz wykonywać ćwiczeń siłowych.

Do czasu, aż zrzucisz przynajmniej 5-6 pktów. % tłuszczu (5% dla osoby mającej 80 kg to 4 kg tłuszczu), środowisko do budowy muskulatury jest nieoptymalne. Możesz trenować siłowo, ale priorytetem powinny być aeroby: rower spinningowy, orbitrek, maszyna imitująca wiosłowanie, maszyna imitująca wchodzenie po schodach, wymachy z ciężką liną. Na początku wystarczą 3 treningi po 20 minut dziennie, z czasem zwiększasz objętość sesji do 40 minut dziennie (np. 2 minuty co tydzień).

Odradzam bieganie w terenie, dla ciężkich osób powoduje katastrofalne przeciążenia stawu skokowego i kolanowego, to się po prostu może nie opłacać. Poza tym większość ludzi ma problem z prawidłowym chodzeniem, a co dopiero mówić o bieganiu. Do treningu aerobowego możesz dołożyć prosty trening siłowy np. FBW, push-pull-legs, góra/dół. Do treningu obowiązkowo dołóż odpowiednią dietę, z ujemnym bilansem energetycznym (jesz mniej, niż powinieneś).

Obserwuj zmiany w lustrze oraz spadek masy ciała. Proces może przyspieszyć kofeina (3-5 mg na kg masy ciała), białko serwatkowe np. koncentrat białka serwatkowego (np. 3 dodatkowe porcje po 40 g proszku, uwzględnione w diecie) i zielona herbata (odpowiednik 400-500 mg EGCG dziennie, przeważnie suplementy mają 50% EGCG).

trening siłowy na czczo

„Czy trenować na czczo?”

Jeśli jesteś zawodowcem, trenującym dyscypliny wytrzymałościowe, to istnieją badania, z których wynika, że tego rodzaju praca może mieć sens. Trening na czczo ma korzystny wpływ na adaptacje do treningu np. biegowego, przyspiesza osiąganie efektów. Niemniej musi być to specjalny, odpowiednio dobrany trening, więc taka rekomendacja nie dotyczy całej populacji.

Dla całej reszty ryzyko nie równoważy strat, jakie możesz ponieść. Dla większości ludzi groźba utraty mięśni w trakcie treningu rośnie proporcjonalnie do jego intensywności i czasu trwania. To po prostu mija się z celem. Dziesiątki przeprowadzonych badań naukowych również nie potwierdzają zysków z tego rodzaju treningu, w kontekście utylizacji tkanki tłuszczowej.

Czasem trenuję na czczo (po nocnym poście), ale jest to np. odcinek marszu, o niskiej intensywności. Jeśli bardzo chcesz, wypróbuj różne rodzaje treningu. Niemniej do ciężkiej pracy siłowej trzeba mieć solidnie nabite zapasy energii, pokusiłbym się nawet o picie aminokwasów (BCAA) razem z węglowodanami. Przykładowo może być to 10-20 g BCAA oraz 40-50 g węglowodanów na litr wody.

Jeśli masz problem z odłożoną tkanką tłuszczową, nie powinieneś dostarczać węglowodanów w trakcie treningu, gdyż zmniejsza to wykorzystywanie tłuszczu. Aminokwasy nie powinny mieć wpływu na pozbywanie się tłuszczu, gdyż jest ich za mało, za to mogą w zróżnicowany sposób modulować zdolności wysiłkowe, chociażby przeciwdziałając zmęczeniu (wpływ na układ nerwowy).

bieganie na bieżni

„Który rodzaj treningu aerobowego jest najlepszy?”

Najpierw zapytaj, jak chcesz trenować, z jaką intensywnością, jaką masz podatność na kontuzje, ile może znieść Twój układ sercowo-naczyniowy, czy masz współistniejące choroby, jak często chcesz trenować, czy masz do dyspozycji odpowiednie zaplecze treningowe? Wtedy może pojawi się jakaś odpowiedź. Użycie słowa najlepszy jest tu nie na miejscu.

Dla lekkiego zawodnika dobre może być bieganie, a u ciężkiego ta sama aktywność może doprowadzić do wielu patologicznych zmian w stawie skokowym, kolanowym czy biodrowym. Sportowiec nie tylko poddany jest obciążeniu 20 ton ciśnienia atmosferycznego, ale też wielu ton przeciążeń wynikających z wprawiania ciała w ruch (bieganie 10-14-krotność masy ciała). To znaczy, że w każdej sekundzie biegu stawy ważącego 100 kg zawodnika absorbują od 1 do 1.4 tony. A jeśli ktoś ma słabą technikę biegu? A jeśli źle przetacza stopy? A jeśli tej osobie zbiegają się kolana? Każdy rodzaj treningu aerobowego ma swoje zalety i wady.

Uważam, że bieganie jest jedną z najlepszych aktywności pod względem efektów (poprawy wydolności, redukcji tkanki tłuszczowej), jednocześnie jedną z najgorszych, pod względem wpływu na trening siłowy. Musisz wybrać. Zdrowszą dla stawów alternatywą jest jazda na rowerze spinningowym, ten rodzaj wysiłku docenił nawet znany w serwisie YouTube kulturysta Greg Doucette.

Greg powiedział: „startowałem kiedyś w triatlonie. Rower nie powoduje takiego rozpadu mięśni, jak bieganie, gdyż jazdę na rowerze charakteryzuje niskie obciążenie ekscentryczne. Wydaje mi się, iż trzymam dobrą masę, mimo jeżdżenia na rowerze, choć obecnie już tego nie potrzebuję, gdyż rywalizuję w kulturystyce klasycznej”. Rower nawet dziesięciokrotnie mniej obciąża stawy w porównaniu do biegania. Komentarz jest zbędny.

„Jaka jest najlepsza dieta?”

Taka, która przynosi efekty. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Najważniejsze, by dostarczać co najmniej 1.5 – 2 g protein na każdy kg masy ciała (rutynowa dieta sportowca), w trakcie redukcji tkanki tłuszczowej nawet 2.5 – 3 g protein na każdy kg masy ciała (przeważnie białko dostarcza co najmniej 15-20% energii w diecie sportowca). Węglowodany? Są dwa rodzaje diet, nisko i wysokowęglowodanowe.

Odpowiednio, tam, gdzie jest mało węglowodanów (<10%), resztę stanowią tłuszcze (50-60%) i odwrotnie, tam jest dużo węglowodanów (>45%), zwykle dostarcza się 20-30% energii z tłuszczów. Najbardziej klasyczna dieta to 50% węglowodanów, 30% tłuszczów, 20% protein. Redukcja tłuszczu zależy od zmniejszenia podaży energii, najprościej jest to zrobić, ograniczając ilość pieczywa, ryżu, kaszy, makaronu.

Na drodze do lepszej sylwetki mogą stanąć: picie alkoholu, kiepski, zbyt krótki sen oraz przeciążenie obowiązkami zawodowymi. Ciężko jest pogodzić to wszystko, ale istnieją setki przykładów osób, którym się udało.

Komentarze (0)