Śmierć 31-letniego kulturysty Ricardo Nolasco dos Santosa, znanego jako Kadu Santos, wstrząsnęła światem fitnessu. Teraz jego matka ujawnia, że za tragedią nie stały ani używki, ani przetrenowanie, lecz załamanie emocjonalne po utracie ukochanego kota. Bakú był z nim przez cztery lata, towarzyszył mu w treningach i podróżach, a po jego śmierci sportowiec miał całkowicie się załamać.
Od szczytu kariery do tragedii
Zaledwie kilka miesięcy wcześniej Kadu oświadczył się na scenie swojej partnerce, trenerce personalnej Sabrinie Wollmann. Był w świetnej formie, planował kolejne starty i rozwój swojego profilu fitness. Według bliskich po śmierci kota przez kilka dni był przygnębiony i nerwowy, a jego organizm – mimo pozornego zdrowia – nie wytrzymał długotrwałego napięcia emocjonalnego.
Udar i wada serca
Podczas spaceru z narzeczoną Kadu nagle poczuł silny ból głowy i stracił przytomność. W szpitalu stwierdzono udar mózgu oraz ostrą niewydolność płuc, które były następstwem pęknięcia naczyń krwionośnych. Lekarze odkryli także, że sportowiec cierpiał na wrodzoną wadę serca – dwupłatkową zastawkę aorty. Według specjalistów silny stres psychiczny mógł wywołać gwałtowne podniesienie ciśnienia i doprowadzić do tragedii.
Sportowiec o sercu z żelaza
Kadu Santos był jedenastokrotnym mistrzem kulturystyki w Brazylii i inspiracją dla tysięcy młodych zawodników. Jego profil w mediach społecznościowych obserwowało ponad 13 000 osób, a on sam uchodził za przykład pasji i dyscypliny. W ostatnich tygodniach przed śmiercią publikował jednak coraz rzadziej, a jego ostatni wpis poświęcony był właśnie ukochanemu Bakú.
Serce ze stali, które pękło z żalu
Matka kulturysty mówi dziś o synu z bólem, ale i z przesłaniem dla innych sportowców:
„Syn miał serce jak stal, ale złamało się z żalu.”
Źródło: https://www.thesun.co.uk/news/37176020/bodybuilding-influencer-ricardo-nolasco/
"stres [...] mógł wywołać gwałtowne podniesienie ciśnienia i doprowadzić do tragedii."
No sorry, nie wiem kto takie bzdury pisze. Jak gość przeginał z farmacją, to pewnie miał ciśnienie 160+ na 100+, miażdżycę daleko posuniętą, tętno spoczynkowe w kosmosie, a i nie wiadomo czy SAA nie mieszał z narkotykami i opioidami (a tak w większości wypadków bywa). Tak, to na pewno wina kota i stresu. Ja bym już umarł 500 razy.
nie kwestionuj, mama zna swoje dziecko i wie lepiej
Bardziej durnej opowieści dziwnej treści od dawna nie czytałem
Jako serwis tylko raportujemy takie kwiatki, bez komentarza naszego
Bo j**ne....