Powodem do napisania tego artykułu ponownie, był komentarz jednego z Czytelników, który zacytuję poniżej:
"Masa na stare lata - zastanawiam się, czy warto?”
Należy tutaj dodać, że osoba pytająca ma ciut ponad 45 lat, więc mówienie o „starości” jest zdecydowanie na wyrost. Jednak przyjrzyjmy się temu zagadnieniu, jak zwykle spoglądając na nie pod różnymi kątami.
Co to znaczy „robić masę”?
W najpowszechniejszym ujęciu jest to uzasadnienie do braku kontroli w sposobie odżywiania. Przyjęło się sądzić, że aby budować masę mięśniową, musisz spożywać ogromne ilości jedzenia. To doprowadziło do tego, że większość osób “na masie” nie zwraca zupełnie uwagi na to, co i ile je. Z czasem (dość szybko) ich wymiary się zwiększają. Cieszą się z tego. Ich siła szybko idzie w górę. To również ich bardzo cieszy.
Mówią: większy mięsień to silniejszy mięsień.
Owszem zależność w tę stronę jest prawdziwa, ale już odwrotna: silniejszy mięsień to większy mięsień - nie jest już w 100% prawdziwa!
W efekcie takiego podejścia, budują (niewątpliwie) większe mięśnie, ale często (dużą rolę tutaj odgrywa genetyka, na którą jeszcze, w aspekcie powszechnym, nie mamy wpływu) budują również znaczne pokłady tkanki tłuszczowej. I (ponownie) bardzo często nie jest to preferowany stosunek. W pewnym momencie przychodzi otrzeźwienie. Spoglądają w lustro i mówią: „Hmmm... coś poszło nie tak, trzeba się wziąć za siebie…” i rozpoczynają proces redukcji. Przez to, że “złapali” tak dużo tłuszczu będzie on trwał długo, a przy okazji stracą również i tkankę mięśniową. Gdy to, co będą widzieć w lustrze, zacznie im się znów podobać, często zauważą, że niewiele (jeśli w ogóle coś) się zmieniło w ich sylwetce. Jeśli wrócili do punktu początkowego, to można powiedzieć, że stracili tylko czas – czas, którego nikt już im nie odda. Jestem przekonany, że jeśli tylko poradzą sobie ze swoim lenistwem i brakiem dyscypliny, nie wybiorą już nigdy tej drogi.
Spójrzmy zatem, jak może ona wyglądać.
Jak mądrze „robić masę”? - Zapotrzebowanie
Na podstawie przykładu podanego wyżej widzimy, że do „robienia masy” należy podejść z głową! Najpierw należy znać swój poziom kaloryczny, który nie powoduje zmiany wagi ciała. Jeśli go znasz, obserwujesz swój organizm od dawna – super, możesz przeskoczyć niżej w tekście. Jeśli nie - czytaj dalej.
Swój poziom zapotrzebowania najprościej sprawdzisz notując przez tydzień wszystko, co jesz. Oczywiście ważysz się na początku tygodnia i na końcu (możesz częściej, aby zminimalizować wahania dobowe). Jeśli waga nie zmieniła się, jesteś blisko znalezienia swojego zapotrzebowania. Powtórz zatem całą procedurę jeszcze jeden tydzień. Jeśli znów wskazania wagi ani drgnęły - masz swój punkt startowy. Jeśli jednak waga poszła w dół (analogicznie, w górę), musisz w kolejnym tygodniu odpowiednio zareagować (jeść więcej lub mniej). Pamiętaj, Twoim celem jest, po tygodniu, zanotowanie tej samej wagi. Właściwie zmieniając ilość spożywanego jedzenia, z czasem (tak wiem, czasami trwa to dość długo, ale będzie warto!) znajdziesz poziom zapotrzebowania. I znów dla pewności powtórz to przez kolejny tydzień! Czas, który poświęcisz na to, NIE będzie czasem straconym. Będzie to dla Ciebie bezcenna lekcja, z której korzystać będziesz przez całe życie!
Oczywiście nie zmieniaj nic w swoich treningach w tym czasie. Jeśli w jednym tygodniu będziesz ćwiczył, a w następnym będziesz tylko grał na konsoli, wynik zaprowadzi Cię donikąd!
"Masa" na stare lata - warto? Cz. II. Masa mięśniowa po czterdziestym roku życia
Hej hej czy to był artykuł o mnie ? :))
Dokładnie tak to u mnie wyglądalo ,w wieku 39 lat postanowilem nabrać masy, więc jedłem dużo wszystkiego, zdrowo ale za dużo i źle skomponowane posiłki, a do tego 6 razy na dobę, bo tak się naczytałem w necie.
Potem było 5 miesięcy regukcji, i wszystko poszłu w.....