"bicie" pasem

No właśnie jak to wygląda w Waszych Klubach i czy ktoś się orientuje jak ma się do tego polskie prawo. Chodzi mi o to czy jeżeli instruktor bije uczniów pasem ale tylko tak dla picu (przecież obdukcja w takim przypadku nie ma najmniejszego sensu) może zostać pociągnięty do odpowiedzialności prawnych?

Wczoraj byłem w komisji egzaminacyjnej na stopnie uczniowskie i jeden z egzaminatorów uderzył zdającego pasem. Na to zdarzenie zareagował żywo jeden z rodziców używając niecenzuralnych słów. Rodzic został wyproszony z sali i zaproponowanu mu aby zabrał swoje dzieci z egzaminu (zaznaczam że osoba wcześniej uderzona to nie było jego dziecko, dzieci jednak nie zabrał). Jak się później skonsultowaliśmy z instruktorem tego klubu jest to facet z którym są ciągłe problemy.
Chodzi o to że instruktor ma sale za darmo, prowadzi zajęcia naprawdę profesjonalnie i jak to się mówi polityka: nie wszystkim się to podoba. Wyżej wymieniony facet jest radnym w tej miejscowości i najwyraźniej wolałby żeby tego klubu tam nie było. Jeszcze zaznaczę że osoby którym się trochę oberwało były mniej więcej w wieku 15 lat a na sali byli pozostali rodzice i tylko ten jeden "wrzód" miał jakieś problemy. Po egzaminie wiele osób prosiło nas o pamiątkowe zdjęcie i zapraszało nas na kolejny egzamin.

rodzice podpisuja zgode na udzial dziecka w treningach wiec automatycznie godza sie na wszystkie zwyczaje panujace podczas treningow

to tak na chlopski rozum a czy moze to miec konsekfencje prawne? pewnie tak ale raczej nie uderzenie dla zartu czy zeby "ustawic" trenujacego ktory przeszkadza w zajeciach tylko juz jakas patologia ze caly czsas psychol lata z kijem i bije wszystkich jak widziales krotki filmik don't fu ck with the sensei to wiesz o czym mowie

u mnie bywało tak: stanie na kosteczkach, trener chodzi dokoła sali i każdemu pasem potem on pompkuje na kościach amy chodzimy i tez pasem. no, ale my wszyscy stare koniska i nie było rodziców

co do tego przypadku - instruktor, bez względ na okolicznośc nie powinien bic dzieci przy ich rodzicach/opiekunach. mogł postawić na kościach, pompkować, ale nie bić.

Zmieniony przez - Jodan w dniu 2005-05-08 17:03:11

To było właśnie pompkowanie i jeden się nie zabardzo przykładał.
Co do obecności rodziców przy tym to masz racje. Ale jak już pisałem to nie był jego rodzic. Na sali byli rodzice młodszych osób a tylko te starsze były dyscyplinowane w ten sposób.

Zmieniony przez - wwwaldek w dniu 2005-05-08 17:16:21

wiesz co mi Paprotka opowiadała o metodzie dyscyplinowania dzieci w jej klubie? gdy któreś za bardzo sie nie przykłada do ciężiego ćwiczenia, trener mówi: "za to że taki a taki sie nie przykłada, cała grupa wykonuje ćwiczenie 15 sekund dłużej." nieważne przy tym, czy rzeczywiście przedłuża,
i tak wszystkie dzieciaki juz delikwenta pilnują,i sykają na niego, aby tylko nie markował więcej. tak to powonno wyglądać.
a lanie pasem w takiej postaci jak opisałem w poprzednim poście, wtedy nawet sprawi to przyjemność.

dzieci dzieciom nie równe ja mówię o osobach w wieku około 15 lat a nie poniżej 12. Zasada jeden za wszystkich wszyscy za jednego też jest stosowana. A to jest jednak sztuka walki a nie lekcja wfu i jak się komuś nie podoba to nikt go do tego nie zmusza. Tak jak pisał Kosa rodzic podpisuje deklaracje członka klubu i powinien być świadomy tego że taki trening rządzi się swoimi prawami. Oczywiście nie mam na myśli patologi treningowych takich jak przedstawia wspomniany film.

Lanie pasem przy zamierzeniu podciągnieciu dyscypliny to zwyczajne lamerstwo. Sorry, ale to żałosne, jak ktoś, nie mogąc pozyskac sobie czyjegoś szacunku ucieka się do argumentu siły. Wiadomo, że taki dzieciak nie wstanie i nie odda.

Są inne metody, takie jak Jodan napisał na przykład bardzo się sprawdza. Nawet nie chodzi o to, czy inni syczą, ale to wstyd jak wszyscy cierpią za ciebie...

Owszem, mozna przywalić dla zartu () rzucając tekstem "bądź czujny" ale to i tak żartem, lekko, a nie od razu nap*****lać. Albo przy zabawie w tak zwanego lisa, wszyscy ćwiczacy w pasach powinni to znać
Ja w sumie argumentem bólu nie byłem nigdy motywowany, albo sobie nie przypominam. Znaczy... oberwało mi się nieraz, ale to było raczej "zaznaczenie", w większości przypadków upomnienie polegało na oraniu mi psychy, albo zadaniu ćwiczeń "extra"...

"to żałosne, jak ktoś, nie mogąc pozyskac sobie czyjegoś szacunku ucieka się do argumentu siły"

Nie chodzi o szacunek tylko o podniesienie poziomu wykonywanych ćwiczeń coś na zasadzie jak to nazwałeś upomnienia albo na zasadzie wytworzenia lekkiego stresu a nie na zadawaniu bólu. Możesz mówić co chcesz ale tzw. bicie pasem jest w sztukach walki od dawna zakorzenione i tylko mi nie mów że w KK się tego nie stosuje.
Co do innych metod motywujących to bardzo skuteczną jest w przypadku męskiej części klubu oglądająca trening jakaś fajna laska.

Zmieniony przez - wwwaldek w dniu 2005-05-08 18:22:27

Mówię co myślę. Jeśli ćwiczący mają szacunek do prowadzącego, to ten nie musi się ubiegać do lania ich pasem.

Ale fakt. Pasy w ruch szły zawsze, pamiętam szczególnie jak trenowałem Judo, ale to było w ubiegłym millenium...

Dzisiaj jest po prostu moda na bez stresowe wychowanie. I niektórzy mają bzika na tym punkcie.
Chciałbym jednak wrócić do przypadku jaki opisałem, gdzie facet jest zainteresowany przede wszystkim szkodzeniem klubowi i czy może takie zdarzenie wykorzystać do swoich celów?

Co do tego bicia i bez stresowego wychowania to jak do tej pory (piszę o własnym podwórku) spotkałem się tylko z wdzięcznością rodziców za pomoc w ułożeniu ich pociech. Nie wykluczam że kiedyś mogę znaleźć się w podobnej sytuacji bo konkurencje w mieście mam i to nie małą.

pewnie że może. podburzy radnych podgrzeje atmosferę i będą mu robic kłopoty. narozpuszcza plotek i w końcu nawet ci rodzice którzy widzieli jak było zaczną wierzyć że instruktor znęca się nad dziećmi.