DT Shadow aka Family Man - Tri, Ultra Running i Peskatarianizm

wczoraj był chyba ten bieg, dobiegłeś ?

Dzisiaj w samo południe...

Dojechałem na miejsce, dwie godziny do startu. Coś tu pyli - leje mi sie z nosa. Wziąłem amertil, a moze będzie ta burza, to zmyje wszystko:)

Czekam na relację

Ciesz się startem. Powodzenia!

Dzięki wszystkim, pobiegnięte:)
Więcej napiszę wieczorem - na szybko: bieg kameralny, piękne tereny, miałem wrażenie, że ciągle pod górkę albo z górki.

Z nieocenionym wsparciem Marcina czas około 1 godziny i 1,5 minuty, czyli mój nowy PR :)

gratuluje zyciowki

shadow78

Z nieocenionym wsparciem Marcina czas około 1 godziny i 1,5 minuty, czyli mój nowy PR :)

Wiał mocny wiatr w plecy i było całą trasę z górki

Bieg Świętojański

Na miejsce przyjechałem wcześniej, nie opłacało mi się już wracać z Gdańska do siebie do Oliwy, więc w biurze organizacji byłem przed 10:00. Kawa, chwila rozmowy z organizatorami, odbiór numerów startowych i do szatni.

Miejsce piękne, jeśli chodzi o zaplecze - było wszystko, co potrzeba. Łazienka, prysznic, szatnia ( co prawda nie zamykana na kluczyk, ale trochę prywatności.

Po 11 przyjechał Marcin ( Xzaar ). Czas przyjemnej rozmowy i staliśmy na starcie. Jak na mnie - ruszyliśmy ostro, plan ambitny - maksimum - był na złamanie godziny. I do piątego kilometra szło całkiem dobrze. Nogi niosły, trasa nie wydawała się ani trochę wymagająca. Wyprzedziliśmy kilka osób ( które potem wyprzedziły nas ) i zaczęły się schody. Piąty kilometr jeszcze jakoś poleciał, dając łączny czas na pół godziny - 29:40, czyli zgodnie z planem.

Potem jednak łagodne, acz mozolne podbiegi dały mi się we znaki. Nie przywołam tu myśli, które krążyły mi po głowie, zawierały one jednak słowa powszechnie uznane za niecenzuralne. Słysząc jednak gromkie pohukiwania człowieka z innej planety - wiecie o kim piszę - mobilizowałem się jak mantrę powtarzając „nie stanę nawet na chwilę”.

Przeszedł 6 i 7 męczący kilometr, 8 i 9 spędziłem na rozmowie z Marcinem i praktycznie zapomniałem, że biegłem. Pod koniec 9 km Xzaar zapowiedział, że zacznie się zaraz zabawa. Nie wiedziałem jeszcze, co ma na myśli, ale pod koniec tej zabawy osiągnąłem chyba swój Hrmax - 188 bpm. Ubaw polegał na zwiększaniu tempa pomimo ciężkiego stanu i powiem Wam - to faktycznie była frajda:)

Końcowy czas - w okolicach 61:30 minut - nie wyłączyłem na czas zegarka - mnie osobiście bardzo satysfakcjonuje. Jest o niebo szybszy od poprzedniego PR, a teren nie był łatwiutki. Jaki to obiektywnie jest czas - nad tym się nie zastanawiam - mi podoba się i już.

Na osłodę wysiłków dostałem od Marcina dwie jagodzianki - pierwsze ciacha, które jadłem od ponad 15 tygodni:) Sama trasa biegu - bardzo malownicza. Polecam wszystkim!

Na koniec tego postu - serdecznie dzięki, Marcin! Bardzo mi pomogłeś trzymać tempo i przeżyć psychicznie ten bieg. Dzięki również za cenne wskazówki - np. techniki wbijania mentalnego harpuna i wyprzedzania. Mam nadzieję, że do następnego:)

Fajna relacja! Czuję się jakbym był z Tobą ( i xzaarem).
Podziwiam Was obu!
Xzaar to super facet!