Zanim pytania, krótki opis - może komuś się przyda, bo w internecie krąży wiele legend na ten temat...
Zabieg jest ze znieczuleniem miejscowym. Wbijano mi igłę z 3 stron palca. Boli, ale do zniesienia. Nie ma jakiejś tragedii, choć przyjemnie też nie jest.
Po znieczuleniu zostaje czucie na dotyk, ale bólu zero, więc cały zabieg jest jedynie nieprzyjemny przez domysły w głowie, a nie ból fizyczny.
Potem opatrunek i do domu.
Znieczulenie działa jakąś godzinę, więc spokojnie wróciłem autem (chirurg powiedział, że nie ma przeciwwskazań - żeby nie było, że nie pytałem).
Warto też wziąć ze sobą kapcia, bo nie ma opcji założyć zabudowanego obuwia na paluch po zabiegu.
Potem przez kolejne godziny pulsujący ból, ale dosyć lekki. Nie było potrzeby łykania żadnych proszków.
Kolejnego dnia zmiana opatrunku przez pielęgniarkę. Opatrunek zrastał się z ciałem, więc można się domyślić... Oderwano mi go "na raz", jak plaster. Bolało jak diabli. Potem zalano mnie wodą utlenioną. Kolejny ból masakryczny.
Następne opatrunki zmieniałem sam. Rana ciągle coś wydzielała, więc opatrunek się przyklejał. Zanim go odrywałem, odmaczałem w wodzie. Nie wiem czy to cokolwiek pomagało, bo i tak kończyło się szarpnięciem (nie ma nawet co próbować odklejać powoli). Ból mniejszy niż przy pierwszym razie, ale nic miłego.
Dokładnie czwartego dnia opatrunek odlepił się bez bólu i potem już przestał się w ogóle doklejać. Teraz jest już komfortowo.
I tu moje pytanie do osób, które przez to przechodziły...
Lekarz kazał mi wymieniać opatrunek codziennie i smarować ranę maścią gojącą (Alantan). Minęło 2 tygodnie, paznokieć jeszcze nie wyrasta, ale rana ładnie się zagoiła. Czy nadal smarować Alantanem i wymieniać codziennie opatrunki, czy wystarczy już sama zmiana bandaża bez smarowania? Niestety nie dopytałem o to chirurga.
Zmieniony przez - silver007 w dniu 2013-07-31 13:53:01
Work smart, not hard!