Najpierw wyszli wszyscy na zewnątrz i zaczęły się przepychanki potem do mnie podchodzi koleś i bez słowa *** w ryj

Ja oczywiście żeby ratować honor oddałem mu tyle że chyba mocniej bo koleś runął twarzą na beton i przez jakieś 2 minuty nie wstawał
Nim zdążyłem pomyśleć z prawej wyszedł sierp na moją odsłoniętą szczęka a potem drugi w moje gogle (nosze okulary)
Pokazały mi się gwiazdy przed oczami upadłem 3 kolesi zaczęło mnie kopać szybko wstałem i usłyszałem tekst mojego kumpla: "Uciekaj nie masz szans ich jest trzech !"
Jednak teraz skumałem że zaczyna się zadyma (wcześniej jeszcze nie bo wypiłem troche i sami wiecie)
Pierwszy koleś wyskoczył zacząłem sie z nim nap*****lać i zaskoczony moimi umięjętnościami odniosłem sukces w bitwie (jeden prosty - on się schylił - potem od dołu z haka w ryj - cofnął się prawy prosty - poleciał do tyłu ***nął głową o mur
I znowu cała przyjemność po mojej stronie jeszcze dwóch kolesi podeszło - jednemu ***nąłem z prostego od drugiego dostałem w zęby (lekko)
no i pomyślałem że czas na taktyczny odwrót
Chociaż wyszedłem stamtąd z wybitym kciukiem podbitym okiem stłuczonymi okularami opuchniętą szczęką i rozciętą wargą to byłem dumny bo przetrwałem walke 1 vs 3
Oczywiście to nic nie znaczy bo wszyscy byli wstawieni i nie myśleli racjonalnie w innej sytuacji potoczyłoby się zupełnie inaczej i nie miałbym szans ale jestem z siebie dumny
Piszcie jeśli mieliście podobne wrażenia w sylwestra :)
dark-ninja