Cześć,
Od lutego 2017 roku trwa moja przygoda z siłownią i dietowaniem.
Długo i wiem, że mogłam ten czas wykorzystać znacznie lepiej, gdybym trochę podpytywała mądrzejszych od siebie... więc jestem :)
Wyliczyłam swoje zapotrzebowanie kaloryczne jakiś czas temu, wyszło 2023,38 kcal (BMR 1140,65, plus obecnie 3 intensywne treningi w tygodniu: 12 minut interwałów + ćwiczenia siłowe + 20 minut interwałów na koniec). Przeraziłam się, bo dawniej ćwiczyłam 5 razy w tygodniu, nie licząc zupełnie kcal i jedząc mało, nie więcej niż 1300 kcal dziennie). W ten uroczy sposób poleciała siła, dorobiłam się niedowagi i zaburzeń hormonalnych w postaci najbardziej popularnej - braku miesiączki. TSH, morfologia, elektrolity, mocz, cholesterol póki co w porządku, samopoczucie takie 3/10. Wczorajszy pomiar na Tanicie - przy całej "wiarygodności" tej metody to i tak wyszło słabo: zaledwie 7% tkanki tłuszczowej, 42,7 kg przy 160cm. Trzeba się ratować, rozłożyłam sobie makro na 100g białka, 78g tłuszczy i 225g węgli. Czy tak jest w porządku, czy za dużo któregoś składnika? Chcę najpierw dobić do 2000kcal dziennie, czyli swojego minimum (w miesiąc), a potem wskoczyć na co najmniej 2300 kcal.
Będę bardzo wdzięczna za rady, jeśli jest potrzeba dorzucę zdjęcie sylwetki.
Od lutego 2017 roku trwa moja przygoda z siłownią i dietowaniem.
Długo i wiem, że mogłam ten czas wykorzystać znacznie lepiej, gdybym trochę podpytywała mądrzejszych od siebie... więc jestem :)
Wyliczyłam swoje zapotrzebowanie kaloryczne jakiś czas temu, wyszło 2023,38 kcal (BMR 1140,65, plus obecnie 3 intensywne treningi w tygodniu: 12 minut interwałów + ćwiczenia siłowe + 20 minut interwałów na koniec). Przeraziłam się, bo dawniej ćwiczyłam 5 razy w tygodniu, nie licząc zupełnie kcal i jedząc mało, nie więcej niż 1300 kcal dziennie). W ten uroczy sposób poleciała siła, dorobiłam się niedowagi i zaburzeń hormonalnych w postaci najbardziej popularnej - braku miesiączki. TSH, morfologia, elektrolity, mocz, cholesterol póki co w porządku, samopoczucie takie 3/10. Wczorajszy pomiar na Tanicie - przy całej "wiarygodności" tej metody to i tak wyszło słabo: zaledwie 7% tkanki tłuszczowej, 42,7 kg przy 160cm. Trzeba się ratować, rozłożyłam sobie makro na 100g białka, 78g tłuszczy i 225g węgli. Czy tak jest w porządku, czy za dużo któregoś składnika? Chcę najpierw dobić do 2000kcal dziennie, czyli swojego minimum (w miesiąc), a potem wskoczyć na co najmniej 2300 kcal.
Będę bardzo wdzięczna za rady, jeśli jest potrzeba dorzucę zdjęcie sylwetki.