Witam,
Poprzednio (jeszcze jako anonim) zadałem pytanie ze zdjęciami m in. czy zrobić mini-cut. Odpowiedział mi domer mówiąc, że przybyło mi tłuszczu oprócz mięśnia, ale nadal mogę kontynuować masę. Zacząłem jednak mini-cut, bo:
(jestem głupi, niecierpliwy i ) przeczytałem odpowiedź już po zaczęciu, być może sobie chciałem udowodnić że potrafię? (domer, jeśli to czytasz: przepraszam, być może musiałem się przejechać na własnych 4 literach)
Mozliwe, że mam trochę nierówno pod sufitem: lubię jeść, sprawia mi to dużo frajdy. Ostatnio jednak mialem aż wrażenie że zupełnie nie panuje nad swoim apetytem: że w sumie jedzenie rządzi mną, a nie ja jedzeniem.
Minął tydzień mini cut. Efekty są na zdj (oby się załączyły), na wadze o ok 2kg mniej. Miałem okazję uzyc szkolnej Tanity i wg niej stracone 2kg to TYLKO masa mięśniowa, a nic tłuszczowej... Czy to możliwe? Ja rozumiem że mogłem przesadzić z obcięciem kcal, ale w końcu to tłuszcz jest "tkanką zapasową"; nie powinienem był co najwyżej stracić i troche mięśni, i troche tłuszczu? Czy, jeśli faktycznie popaliłem mięśnie, to jak długo i ciężko będzie to nadrobić ?
1. Kontynuować ten mini-cut do końca tygodnia (żeby były 2 tyg łącznie)? Kontynuować dłużej? Przerwać go i stopniowo wrócić do masy? Minął tylko tydzień w sumie... w lustrze nawet mi się podobały małe zmiany ale: w ciężarach spadłem, czułem się (w dni treningowe) rozwalony i bez siły, czasem było mi zimno, odliczałem dni do powrotu na masę/na zero (ale to może dlatego, że psychicznie nie znoszę redukcji) i jeszcze teraz ten odczyt Tanity...
2. Podczas 2 ostatnich dni nie miałem za bardzo ruchu i jadłem ok 2000kcal. Waga się nie ruszała. Wiem, że masa ciała potrafi się wahać lub stać w miejscu bez przyczyny, ale czy powinienem przyjac że moje zapotrzebowanie to 2000kcal? (Oby nie, bo to trochę dla mnie głód)
3. Chciałbym zacząć liczyć kcal, bo nie mam pojęcia jakie mam zapotrzebowanie. Kalkulatory (nawet biorąc najwyższy współczynnik aktywności) dawały mi tyle kalorii, że niegdyś nie rosłem mimo przekraczania tych kalorii. Jakieś porady jak szacować obiady domowe? Zawsze jak próbuję szacować po składnikach, to wychodzi powyżej 1000kcal mimo że kuchnia domowa wydaje się serio zdrowa i raczej chuda (chude/średnio-chude rodzaje mięs, zdrowe węgle, zawsze sałatka warzywna, ale tłuszcze do smażenia/na dressing zawsze na oko). Te 1000kcal na obiad mi wychodzi przez to, że dla bezpieczeństwa zawyżam gramatury składników (np oliwy użytej przez mamę do smażenia). Później zawsze wychodzi na to, że przez cały dzień muszę się nieomal głodzić żeby zmieścić się z domowym obiadem w makro... dlatego wcześniej nie liczyłem makro, bo uznawałem to za bezsensowne, ale skoro to takie istotne, to jak to robić w moim wypadku?Założyć np zawsze 800kcal niezależnie czy to krupnik, kurczak z ryżem czy żeberka w coli?
4. Ostatnio mi domer udzielił odpowiedzi donośnie BMR. O ile dobrze zrozumiałem, mówił że można mieć niskie BMR (wynikające z kalkulatorów) i szybkie tempo metabolizmu, w wyniku czego ma się o wiele większe zapotrzebowanie niż CPM wyliczona przez kalkulatory. Dobrze zrozumiałem? Wszędzie w internecie pisali że szybkość metabolizmu jest już uwzgledniona w BMR, więc trochę się zdziwiłem.
(Na zdj: na górze ja sprzed kilku miesięcy, na lewo: ja sprzed mini-cut, na prawo: ja po 1wszym tygodniu).
Dziękuję z góry. Przepraszam za wcześniejsze przesłuchanie się i bycie generalnie natrętnym.




