Viki - OCR, Trail Running, Hyrox

Viki - ja właśnie dlatego przestałam karmić bo kilka tygodni na indyku, ryżu i jabłkach mnie wykończyło. Fakt, pomogło Młodemu - ale ja do tej pory jak widzę pieczonego indyka to mam odruch...

Wiecie dzieci są tak różne, ze trudno wyczuć co jest przyczyną. Jak kiedyś wspominałem nasz syn źle reagował na paprykę i cebulę i to doświadczalnie sprawdzone, za każdym razem jak żona zjadła to była jazda. Ale to nie było jakieś duże utrudnienie i dało się żyć. U siostry córcia po pół roku się okazało, że coś z laktozą jest nie tak i na początku krople pomagały, ale później przeszła na mleko nutramigen z tego co pamiętam.
Najgorsze są te terminy do lekarza, nawet prywatnie ciężko się wbić, syn też miał wędzidełko języka przycianane i też nam powiedzieli chyba 4 miesiące. Poszliśmy prywatnie do chirurga 800zł wziął i 3 minuty roboty

Viki życzę wytrwałości bo wiem jak człowiek ma "problemy" z maluszkiem to zmęczony, wkurzony i to się kumuluje.

Rion u nas w mieście zabieg podcięcia robi dwóch specjalistów, oczywiście prywatnie, jeden ma bardzo dobre opinie i bardzo długie terminy, drugi nie jest polecany i terminy krótsze.

Paatik dochodzi jeszcze kwestia organizacji, wszyscy musieliby być ze mną na diecie albo trzeba by robić dwa obiady. A ja nawet na jeden często nie mam czasu, bo w chuście Małą ostatnio wszytko budzi i ciężko stać przy garach.

Ryż gotowałam sobie 2 razy w tygodniu, indyka mi Mama piekła 2 razy w tygodniu, jabłka jadłam z lodówki:) Tyle gotowania...
Ale nie namawiam nikogo na taką dietę bo drugi raz bym tego nie robiła i lepiej było dac odp mieszankę i się nie katować.

No to kicha, a to prosty zabieg jest i u nas poprawił jakość jedzenia u syna z piersi. A później też jest mniejsze prawdopodobieństwo, że dziecko będzie seplenić przy nauce mówienia. No szkoda, że terminy odległe rozejrzyj się może w innym mieście, ale w rozsądnej odległości.

Rion czytałam właśnie że to prosty zabieg i dziwne że tyle z tym problemu.

Paatik mąż tak się katować ze mną nie będzie, nie mówiąc już o Młodym. Dla nich i tak trzeba coś ugotować. Poza tym uważam że taka dieta dla organizmu matki wcale dobra nie jest.

Wczoraj tylko spacer. Ogólnie to ciężko mi poćwiczyć bo nie mam niestety czasu dla siebie, jeśli akurat nie usypiam Małej (kto wymyślił powiedzenie spać jak niemowlę?!) to zajmuje się Młodym - książkę czytam, gramy w gry. Także ciężko, przynajmniej do czasu aż wróci do przedszkola.

Też nie wiem kto wymyślił to powiedzenie. Mój już bije rekordy na drzemkę w domu- dziś całe 18 minut... Nie mam już siły. A wstał dziś 5:30. Co do wędzidełka to owszem zabieg jest prosty, ale my jeszcze ponad msc męczyliśmy się z masowaniem tego w buzi. Trzeba to robić żeby się nie zrosło, w dzień co 4 godz i raz w nocy, a darł się przy tym masakrycznie, trochę i tak się źroslo, ale neurologopeda rozmasowala. W ogóle polecam wizytę u nerologopedy, potrafi rozwiązać wszelkie kłopoty z jedzeniem, sprawdzić mięśnie twarzy i właśnie wędzidełko.

Z córcią było u nas lepiej nawet bardzo fajnie, ale syn dał tak w pióra, że dramat. Spał po 15 minut,czasem po 40 minutach na rękach odkładałem go do łóżeczka i strzeliło mi w kostce i było darcie. W nocy spanie po 3 godziny jeszcze przerywane, jak sobie przypomnę to nie wiem jak ja chodziłem do pracy na cały dzień po takich nockach, ale chyba człowiek z małym dzieckiem ciągnie na jakimś haju i ma jakieś ukryte pokłady energii, choć nie powiem z żoną były spinki częste wtedy, ale chyba wszystko się nakłada zmęczenie, brak snu, płaczące dziecko.
A wiecie co było najgorsze ta bańka, którą wszędzie pompują, że dziecko nic nie robi tyle je i śpi, może część rodziców tak ma i oby jak najwięcej, ale nasz syn dał po gazie i wstawanie po 6 zostało mu do dzisiaj, a przy córce byliśmy nastawienie na kolejny hardcore, ale na szczęście miło się rozczarowaliśmy.

Viki wiem, że słowa obcych niewiele pomagają, ale trzymajcie się dzielnie i trzymam kciuki, że szybko się sprawa unormuje.

Cod ja bym chętnie poszła do specjalisty, tyle tylko że terminy są kosmiczne. Aktualnie szukam kogoś kto przyjmie nas szybciej niż za 2-3 miesiące.

Jeśli chodzi o spanie to u nas w nocy ostatnio nie jest źle, gorzej w dzień bo w łóżeczku maks pół godziny, za to na rękach czy w chuście nawet i 2h. Problem jest taki, że ja nie mam nikogo do pomocy i muszę ogarniać dwójkę sama. Najgorzej wieczorem jak trzeba jedno i drugie położyć spać. Jedynie w weekend jest lepiej bo mąż zwykle jest w domu. No i w tygodniu jak Młody w przedszkolu to łatwiej ale teraz przerwa więc siedzimy w domu.