Znowu dzień w biegu, do południa sporo rzeczy do zrobienia, do tego wycieczka po sklepach - nie lubię Na szczęście większość udało się załatwić i można kontynuować remont. Tym razem chociaż jedzenie udało się ogarnąć, więc wpadł szybki trening pleców w domu. Później krótki bieg.
Trening]
- rozgrzewka, m.in. mobilizacja z kijem, inverty łopatkowe 10x góra-dół, 10x przód-tył, łopatkowe w podporze
1. Inverty 50x
12+8+8+8+6+8
oczywiście na raty, przerwy ok 30sekund, ciężko idzie bo mam bardzo nisko poręcze
2. opuszczanie z izometrią 5 sek w 3 punktach
5x pałki+kulki
waga rosnie więc coraz trudniej, a nie jest to dobry okres na dokładanie ciężaru i bicie rekordów
3. wiosło gumą jednorącz
30x pałka /15x kulka /15x kulka
dla urozmaicenia gumę zapinam do różnych chwytów, żeby łapki nie odzywyczaiły się od zabawek
4. uginanie na bicka z gumą
3x20
Wieczorem jeszcze był brzuch:
- zmodyfikowany dead bug 3x15
- tilt przy ścianie 3x20
Po treningu pleców trochę biegania. Fajnie się biegło, mogłabym spokojnie dłużej ale czas był ograniczony. Były dwie przerwy na marsz. Pierwszy odcinek truchtu najpierw z górki, później płasko bo betonie a nastepnie bardzo sliska i błotnista ścieżka, gdzie biegłam ostrożnie żeby gleby nie zaliczyć. Idealnie to widac na wykresie tempa. Kolejny odcinek po asflacie, gdzie problemem były mijające się auta (bardzo wąsko) a ostatni to trawa + beton. Tętno 160 może się wydawać wysokie, ale dla mnie to bieg spokojny (zresztą podobnie wyszło na badaniach wydolnościowych).
Oczywiście przez cały dzień ładna pogoda, ale jak wysłam biegać to zaczeło padać
Na zdjęcia jedzenia nie było czasu Po południu na bogato, od Młodego dostałam czekoladki a mąż kupił lody i zamówił pizzę. Na wage nawet nie wchodziłam
Zmieniony przez - Viki w dniu 2020-05-27 10:25:53