Dobra, to będzie teraz długa rozkmina, jakby ktoś nie miał akurat co robić w sobotni wieczór
to może poczytać.
Najpierw trochę o planach startowych, ale tak przewrotnie, bo zacznę od tego w czym na pewno startować nie będę
A przy okazji trochę ciekawostek ze świata ocr.
* nie biorę udziału w Lidze OCR, głównie ze względów logistycznych. Nie dla mnie jeżdżenie po całej Polsce, szczególnie że pracuje w weekendy i bardzo ciężko mi to pogodzić. Poza tym jechać ponad 600km żeby przebiec 6km...
Do tej pory nie trzeba było brać udziału we wszystkich biegach ligowych, tym razem nadal nie ma informacji. W każdym razie wole wybierac to co mam najbliżej i to co lubię
* nie wybieram się tym razem na imprezy mistrzowskie. ME i MS nawet gdybym miała kwalifikacje to odpuszczam ze względu na koszty. Natomiast na Mistrzostwach Polski organizatorów ponosi fantazja i szkoda mi znowu nerwów i czasu
Ta impreza nie cieszy się dobra opinią.
Co ciekawe MS w tym roku ma byc dwukrotnie, oprocz tych co były do tej pory mają tez być nowe, organizowane przez inną federację. Nowością na nich jest zupełnie inny system kwalifikacji i ograniczenie ilości zawodników z poszczególnych krajów. Czytałam dziś, że takie zasady mają też obowiązywać na ME w przyszłym roku (ten rok jest ostatnim na starych zasad). Do tej pory kwalifikacje można było zdobyć na wielu biegach, czasem wystarczyło pojechać na ten mniej obstawiony żeby się załapać
W przyszłości kwalifikację mają dawać tylko biegi ligowe, przez co załapią się jedynie najlepsi. Ciekawe jak to się dalej rozwinie.
A teraz koniec dobrego...
Rozmawiałam z moim znajomym trenerem i zawodnikiem, który dobrze mnie zna, moje adhd, tendencje do robienia 10 rzeczy na raz i totalny brak umiejętności odpoczywania i regeneracji
Poskarżyłam się na regres biegowy (wg tabel Danielsa w oparciu o mój rekord na 10km powinnam biegać znacznie szybciej, szczególnie pierwszy zakres). Poza tym ponarzekałam na zmęczenie, problemy ze snem i inne dolegliwości i problemy o których tu nie zawsze wspominam (bo mi się wydaje, że jak je ignoruje to ich nie ma
).
Oczywiście dostałam opieprz, trener postraszył złamaniem zmęczeniowym, którego boję się jak ognia, bo znajoma zmagała się z tym cholerstwem. Ewidentnie organizm zaczyna odmawiać współpracy na każdej płaszczyźnie, a ja nie mogę dalej tego ignorować bo się źle skończy. Muszę zrobić kilka badań a przede wszystkim wyluzować. Szczegolnie, że nie szykuje się na żadne mistrzostwa, a na biegach lokalnych (z wyjątkiem jednego) spokojnie sobie poradzę, z umiejętnościami jakie mam (o ile zapanuje nad regresem
). Problem w tym, że wyluzować nie umiem
Póki co nawet nie umiem sobie wyobrazić 4 krótkich
treningów w tygodniu
Co ja będę robić? Powinnam robić mobilizacje i rozciąganie, ale to taka nuda...
Trzeba sobie w głowie poprzestawiać. Czy ja się w końcu kiedyś nauczę, że więcej nie znaczy lepiej a trening ma być środkiem do celu a nie celem samym w sobie?
Powinnam zrobić przynajmniej tydzień luzu od biegania i zobaczyć czy noga przestanie boleć. Tylko że jak będzie ładna pogoda jutro to nie wyobrażam sobie nie pobiegać po Lasku, szczególnie że będę w okolicy. A za tydzień GP i pasowałoby chociaż 3,7km pobiec. I weź tu wyluzuj