W okolicach grudnia zeszłego roku po dłuższym siedzeniu przed komputerem nie mogłem stanąć na lewej nodze, jednak po krótkim spacerze wszystko ustawało. Potem nagle zupełnie znikało, aż po kilkunastu dniach wracało.
Dodam, że w tamtym okresie sporo ćwiczyłem w domu: pompki, 6 Weidera (tutaj dodatkowo utrudniałem za każdym razem podnosząc w górę wyprostowaną nogę, która to miała w danym ćwiczeniu leżeć płasko na ziemii), czasem też jeszcze chodziłem na siłownię.
Po jakimś miesiąca takiego trybu zaczął się ten problem. W czerwcu, któregoś dnia podczas schylania tak mnie zabolało z lewej strony, że przez następne pół godziny nie mogłem wstać. Przez kilka następnych dni ból powoli ustawał, aż zniknął. Po dwóch tygodniach incydent się powtórzył, tym razem z prawej strony.
Poszedłem do lekarza, który stwierdził, że "dobiłem" mięśnie okolicy lędźwiowej i te nie potrafią się same zregenerować. Zasugerował siłownię pod okiem profesjonalnego trenera. Zabronił ciężkiej pracy. Zlekceważyłem to i pracowałem przy dźwiganiu stali. Teraz musiałem zrezygnować, bo mogę nic nie robić cały dzień i cały czas czuję jakbym był wypompowany w okolicach części lędźwiowej.
Czy ktoś mógłby mi doradzić, co najlepiej robić, aby przywrócić sprawność tych mięśni ?
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.