Ale ja się w zupełności zgadzam, że zbudowanie mięśni jest dla kobiety trudniejsze niż dla mężczyzny, i że zbudowanie sporej masy mięśniowej dla kobiety jest bardzo trudne.
Mnie chodzi o to, że czasem dla niektórych te mięśnie, które mają, i które obiektywnie wcale nie muszą być duże, dla danej osoby czy wymagań estetycznych danej dyscypliny itd. mogą już zbyt masywne, przecież tak też bywa.
I z tego tytułu dawanie wszędzie, każdej dziewczynie rady 'trochę mięśni Ci nie zaszkodzi, bo wygląd
kulturystki przecież i tak Ci nie grozi', nie zawsze będzie zgodne z jej potrzebami. Jakby z góry się zakładało, że dziewczyna uważa (błędnie), że jak trochę poćwiczy, od razu zrobi się z niej kulturystka. A tak naprawdę dla niej sformułowanie 'duże mięśnie' mogą oznaczać takie, które wg standardów fitnessu czy kulturystyki nie są nawet punktem wyjściowym! Ale to już mało kto tutaj uwzględnia, niestety.
I zamiast faktycznej pomocy w sensie: 'ćwicz tak i tak, to mięśnie będą rosły mniej na wielkość', to się mówi 'zrób trochę masy', albo 'schudnij, to pewnie fat (w domyśle - bo to niemożliwe, żeby ktoś narzekał na za duży obwód mięśnia, zwłaszcza kobieta)'.
A wydaje mi się, że jeśli jest więcej różnych metod/ celów, itd., to tylko lepiej dla wszystkich, bo każdy może wybrać coś najbardziej optymalnego dla siebie. Nie na zasadzie 'jedynej słusznej' - najpierw masa, potem reszta. Tzn tak też można, jak ktoś chce, i ok. Ale to tylko jedna z opcji bycia sprawnym i wysportowanym, nie jedyna. A czasem mi tu brakuje uwzględnienia tych pozostałych