do biegających

A bo mam gdzieś zachomikowane ksera zestawów ziołowych ks. Klimuszki - i są tam i na nadczynność, i na niedoczynność tarczycy. Jak jesteś zainteresowany, to mogę odszukać (akurat i ty, i Smoczek macie te tarczyce chodzące w odwrotnych kierunkach chyba ).

hehe, to może taka mała wymiana by się przydała
rzuć jogger co masz zobaczymy czy to nas uratuje od niechybnej smierci Swoja drogą poczytałam o tym troche(hmm zestresowałes mnie-przed maturą, no wiesz sadysto ) i faktycznie wszystko się u mnie zgadza co do joty...Już łykam witaminkę E , a tego z ginko biloba nie kupiłam jeszcze

smoczek

Odszukam i zarzucę skład mieszanki w poniedziałek. Póki co nie zapomnij o Kelpie!

Zestaw na niedoczynność tarczycy.
(sorry za opóźnienie).
Trzeba pozbierać po zielarniach:

1. rdest ptasi
2. owoc dzikiej róży
3. owoc jarzębiny
4. kora dębu szypułkowego
5. liść pokrzywy
6. liść orzecha włoskiego
7. korzeń kozłka lekarskiego
8. korzeń lukrecji
9. mech islandzki

po 1 opakowaniu, zmieszać razem. Kopiastą łyżkę mieszanki zalać szklanką wrzątku i odstawić pod przykryciem na 3 godziny. Pić po przecedzeniu, 3 razy dziennie, 20min przed jedzeniem. Można zaparzyć od razu w termosie na cały dzień.

oo dzieki ale mam szczęście , ze wrzuciłeś to akurat teraz blah:/ znowu jestem skazana na modem, bo jakieś łosie podwinęły sprzęt od stałego łacza z piwnicy
ehh, nienawidzę TPSA(hehe, mam nadzieje, że przeczyta to jakis pracownik )
W kazdym razie dzięki i polatam sobie po różnych tajemniczych sklepach

smoczek

hmmm... Biegam od kilku lat regularnie długie (ok.5-7 km) i krótkie(ok 3-4 km zmiennym tempem) dystanse i nie zauważyłem aby puchły mi ręcę. Na początku nie zwracałem na to uwagi, ale kiedyś usłyszałem o tym "problemie", od tamtej pory patrzę po każdym biegu i nic nie zuważam dziwnego :)
Być może to kwestia reakcji organizmu na wysiłek fizyczny, mój już jest przyzwyczajony :)

Pozdrawiam


Maciej Łuczak

"Absorbuj wszystko użyteczne, odrzucaj nieużyteczne, dodaj to co jest specyficznie twoje"
- Bruce Lee

ja u siebie zaobserwowałam to na nieco dłuższych dystansach, tzn ok 10 km i więcej(nie biegam długo, ale z kondycja u mnie zupełnie nieźle ) ale juz dowiedziałam sie o co biega z tym puchnięciem-ja zawsze miałam tendencje do zastojów limfy, i kiedy biegam mam ręcę opuszczone nieco na dół(teraz juz wiem, ze ma być kąt prosty), więc po prostu wzzystko leciało mi w dłonie. teraz staram się pilnować pozycji łapek i problem właściwie zniknął
w każdym razie dzięki wszystkim za sugestie

smoczek