Szama po balecie :)

Kazdemu zdarzy sie czasem wyjsc wieczorkiem w piatek na balecik i pohasac troche na parkiecie I tu pojawia sie pytanie: co zrobic po przyjsciu do domu o godz 3 - 4 ?

Opcje do wyboru:
- zjesc cos bo przeciez z 6 - 7 h nic sie nie jadlo
ale: przed snem nie jemy bo powinnismy wypoczywac a nie zajmowac sie trawieniem, moze i brzuchol od takiej nocnej szamki rosnie?
- nic nie jesc tylko szybko isc do lozka (no moze szklaneczke wody przed)

Po takiej weekendowej "akcji" sniadanie je sie raczej w okolicach poludnia wiec tym bardziej nie wiem, ktora z opcji bedzie lepsza. Zjesz - nie ma regeneracji, nie zjesz - tez nie ma bo nie jesz z 15 h (powiedzmy od 21 do 12 w poludnie)...

ja mam 2 zasady,możesz mi zaufać bo czesto bawie się i późno wracam do domu.
po pierwsze wielki kebab po drodze dodomu
po drugie co sie nawinie pod ręke w lodówie
jak nie robisz tak częściej niż 1 w tygodniu możesz być spokojny o linię.

dokładnie

Ja przykłądowo poszalałem sobie wczoraj troche na baletach..
jestem teraz na cyklu kreatyny i w moim wypadku wyglądało to tak..
Godzinę przed wyjściem zjadłem porządny posiłek składający się głownie z węglowodanów i tłuszczy, do tego 100mg Wit C no i sporo wody, do kieszeni zabrałem batona Trec'a który ma ponad 400 kcal (ok. 22 B, 33WW, 21T).. Po przyjściu na miejsce wypiłem szklankę wody (cholera straszna dyskryminacja bo woda kosztuje prawie tyle co piwo!). Póżniej zabawa, zabawa, zabawa.. W międzyczasie latałem jeszcze do kibla co jakiś czas uzupełniać wodę (niestety kranówka ale nie będę płacił 5 zł. za 0,2 niegazowanej ).. Po jakichś 3 godzinkach zrobiłem dluższą przerwę bo mnie nogi bolały, wszamałem batona, napiłem się wody i znowu szaleć.. W domu byłem po 4, wypiłem jakiś litr wody, 3 kaps. ZMA i nie ma bata żeby cuś było nie tak ..
Grunt to dobra organizacja a bawiłem się świetnie, nawet bez alkoholu
pozdrawiam

po takiej zabawie to tylko uzupelnić energie i zatrzymać katabolizm