Dziwna sprawa, zrobilem sobie (a wlasciwie jestem w trakcie) delikatny cyklik:
prop 50mg E2D
stanabol 30mg ED
Celem cyklu mialo byc zwiekszenie sily, przy malym wzroscie masy.
Generalnie troche sie wspinam i jak na ten sport to i tak jestem za ciezki.
Moja dieta wyglada nastepujaca 3,5g bialka, 2g weglowodanow i 1g tluszczy na kg/masy ciala.
Trening 4xtydz. silownia, 3xtydz. scianka wpsinaczkowa i 2-3tyd. razy rower.
Poziom tkanki tluszczowej mierzony metoda elektroniczna to okolo 12-13%.
Wedlug mojej wiedzy taki cykl + powyzsza dieta i spora ilosc treningow w tygodniu nie powinna prowadzic do duzego wzrostu wagi.
A tu niespodzinka (jak dla mnie niekoniecznie mila) w 2 tygodnie waga skoczyla mi z 76,5 na 80,3 - czyli raczej sporo.
Co jest grane? Moj towar to wy***ki?
Zamiast propa mam omke a zamiast stanabolu = metanabol?
Az sie boje dalej ciagnac dalej ten cykl, bo jesli waga bedzie nadal rosla w takim tempie to na sciance nawet dupy od ziemi nie oderwe
Jakies pomysly?
Rozumiem, ze moj post dla wielu osob moze wykazac sie dziwny.
Duzej liczbie osob za wszelka cene zalezy na duuzej masie i na moim miejscu byloby zadowolonych, ale ja raczej nie chcalbym przekraczac wagi 80 kg
pozdrawiam
cruz