Wszystko zaczęło się z końcem listopada od zakupionego białka znanej polskiej firmy o smaku bodajże cytryny. Po jedynym wypiciu, pójściu do pracy na nocną zmianę i przebudzeniu się byłem cały w bąblach, swędziały niemiłosiernie. Od czego czasu problem powtarza się po zjedzeniu jakiegokolwiek nabiału!!! Z początku a raczej przez cały grudzień, próby "sprawdzania" co mogę a czego na pewno nie kończyły się na pogotowiu i zastrzykach sterydowych przeciwko obrzękom, wysypkom itp. Działo się tak po jajkach (najbardziej), twarogach, mleko itp. Po jajkach od razu powstał mega obrzęk na ustach i twarzy i po godzinie byłem w szpitalu, po reszcie obrzęki stopniowo się zwiększały (czasem kilka dni) i albo ustawały albo znowu szpital. Dziś nie jem nabiału, nie piję także białka w prochu a każda próba zjedzenia nawet malutkiej ilości np 2-3 kawałków pizzy kończy się już lekkim ale jednak obrzękiem, wysypką na ciele. Za 2 tygodnie będę miał robione badania pokarmowe (moja alergolog zaleciła mi je zrobić 5 tygodni od ostatniej wizyty na pogotowiu)
Pytanie, czy uczulił mnie jakiś składnik z tego białka, czy być może przekroczyłem jakąś ilość białka w diecie? Przyznam, że od dziecka (mam 23 lata) jestem człowiekiem nabiałowym. A obliczając sobie później ile białka zjadałem w gramach nieraz były to ilości rzędu 230-250g białka i to bez prochu!
Interesuje mnie Wasza opinia, a może i jakieś doświadczenie w tej sprawie z opowiadań lub autopsji. Zakładam wątek ponieważ sądzę, że jest to rzadki przypadek.