Witam serdecznie po ponad pół roku :)
Po wielu wzlotach i upadkach w kwestii dietetycznej, regularności treningów i ogólnej motywacji do redukcji, postanowiłem znów przyjrzeć się temu co mógłbym usprawnić.
Co się działo:
Gdy napisałem ten temat rozpoczynałem ostatni semestr studiów. Konsekwentnie dążyłem do zrzucenia masy, ale od początku nowego roku, praktycznie do końca lutego miałem ciężki okres, w którym pisałem pracę inżynierską, zaabsorbowało to moje wszystkie siły, przestałem chodzić na siłownię, trzymać się diety, jadłem na szybko, słodycze, cola, piwko, odwrócony tryb życia (siedzenie w nocy, spanie w dzień).
Po tym czasie moja waga wynosiła miejscami ponad 106kg.
Od marca zacząłem ponownie redukcję. Założyłem sobie, że co tydzień będę spalał 0,5kg masy. Wiadomym jest że na początku redukcji wszystko schodzi fajnie pięknie, więc stopniowo zwiększałem różnicę nad założonym progresem o kolejne gramy. Aktualnie na dzień 31.07 wyprzedzam założoną wagę o 1kg. Gdy moja waga zbliża się do tej oczekiwanej lub ją przekracza, jest to dla mnie alarmem (zazwyczaj ma to miejsce gdy na chwilę sobie odpuszczę).
W kwietniu zakupiłem spalacz burn4all na start, gdy go skończyłem, zrobiłem 2 tygodniową przerwę, po czym przeszedłem na Black Bombs, teraz zaczynam 2 tygodnie lżejszych treningów, po czym mam zamiar znów zwiększyć intensywność treningów i przyjmować produkt Berrator (po 15.08).
Stan na dzień dzisiejszy:
Moja aktualna masa to 95kg, co było dla mnie swego rodzaju kamieniem milowym. Następny krok to 90kg, w kalendarzu, przy szybkości spadku którą założyłem będzie miało to miejsce pod koniec października.
Jeśli chodzi o wygląd, widać że zeszło ze mnie dużo tłuszczu (ewentualne zdjęcia mógłbym wrzucić pod koniec tygodnia).
Tłuszcz na brzuchu schodzi dużo wolniej niż ten na udach, ramionach, nie mniej jednak od marca obwód w pasie spadł mi o około 11cm.
Trenuję teraz co drugi dzień- siłowo+ 30min aeroby (orbitrek, schody, bieżnia)
Przez ostatnie 5 miesięcy próbowałem różnych rozłożeń makroskładników w ciągu dnia (np z rana białko, wieczorem węgle, z rana węgle, wieczorem białko, rano-białko wieczorem-białko) i jedynym rozstawieniem przynoszącym spadek masy są węgle rano i samo białko wieczorem, dlatego też moja aktualna dieta wygląda tak jak poniżej (owoc dodany do kolacji zjadam w ciągu dnia).
Na koniec ogólne spostrzeżenia.
Spalacz Black Bombs jest bardzo mocny w działaniu, gdy go zażywam w momencie największego pobudzenia trzęsą mi się ręce, po pobudzeniu przychodzi etap gdy cały organizm się rozgrzewa. Cały efekt środka ustawał po 6-8h. Zdarzało się, że po pewnym okresie "bombienia" miałem wstręt do jedzenia. Wydaje mi się, że spalacz ten wkręcił mój organizm na wyższe obroty, przyspieszył mój metabolizm. Negatywną cechą natomiast jest fakt, że dzięki działaniu bomb "weekendowe imprezki" czy inne cheaty nie zaburzają tempa spadku. Już parę razy przyłapałem się na tym, że odpuściłem sobie temat dietowania, bo spalacz jest w działaniu i nie będzie po tym najprawdopodobniej konsekwencji. Sprawa przekłada się na przyszłość, gdy będę chciał w pewnym momencie skończyć redukcję i chwilę od niej odpocząć utrzymując wagę (ot jak np przez następne 2 tygodnie).
Czego oczekuję od ekspertów / użytkowników forum? Porad odnośnie tego, co mógłbym zmienić (dieta, podejście do tematu). Na razie wszystko idzie ok, ale może na dłuższą metę w założeniach, które podałem są jakieś rażące błędy. Każda uzasadniona krytyka mile widziana :).