jestem tutaj nowa, więc z góry proszę o wyrozumiałość (wiem, wiem, wszyscy proszą...)
W ciągu ostatnich 2-3 lat wyrządziłam swojemu organizmowi bardzo dużo szkód. Na zmianę głodziłam się i obżerałam, najpierw jechałam na bardzo niskiej podaży kalorii, potem łamałam się i zażerałam czym popadło. Na zmianę chudłam i tyłam. W najgorszym momencie ważyłam 46 kg przy wzroście 160 (moje BMI wynosiło wtedy 18; nie jest to jakiś dramat, ale trzeba zaznaczyć, że była to głównie sucha masa ciała, ćwiczyłam wtedy bardzo dużo i poziom tkanki tłuszczowej utrzymywał się w okolicach 5%), potem dużo przytyłam, znowu schudłam... Nie chcę się zbytnio rozwodzić nad moją historią, bo a) jest mi wstyd, b) chciałam skupić się na czymś innym.
Chciałabym po prostu odżywiać się zdrowo i nie świrować (pozwolić sobie od czasu do czasu na jakieś odstępstwo od diety). Wiem, że z moją psychiką było momentami kiepsko i że to wszystko nie jest takie proste, ale mam nadzieję, że ten zły okres mam już za sobą.
Chciałabym poprosić o pomoc w OBLICZENIU ZAPOTRZEBOWANIA KALORYCZNEGO. Wiem, że to głupie i możecie odesłać mnie do kalkulatora albo podać wzór, ale potrzebuję wskazówek i... odrobinki wsparcia. Nie wiem jak oszacować kalorie, które spalam w trakcie treningów i takie tam, zawsze wybieram możliwie najniższą opcję (np. jeśli chodzi o poziom aktywności), bo boję się, że będę jeść za dużo.
Mam 20 lat, 160 cm wzrostu, aktualnie moja waga oscyluje wokół 50 kg.
Jeśli chodzi o treningi to wspinam się dość intensywnie (co najmniej 3 treningi w tygodniu min. 2h, częściej 4 treningi, zdarza się nawet, że 5, ale sporadycznie), w pozostałe dni staram się ćwiczyć CO NAJMNIEJ 30 min dziennie, ćwiczenia siłowe, rzadziej cardio, więcej jeśli mam czas (staram się go wygospodarować kiedy tylko mogę).
Nie wiem jakie informacje mogą jeszcze być przydatne. Nie wiem czy jestem ekto- czy mezomorfikiem, nie wiem jak to sprawdzić.
Aktualnie staram się jeść ok. 1800 kcal dziennie, ale boję się, że to mało. Często chodzę głodna. Staram się jeść zdrowo - mięso (zazwyczaj drób, czasem wołowina), ryby, jaja, warzywa, nabiał odtłuszczony, chleb pełnoziarnisty. W mojej diecie przeważają białka. Nie jest tak, że zapycham się śmieciowym jedzeniem, a dalej chodzę głodna...