I teraz odnośnie samoobrony. Wiem, w tym z tego forum, że lepszą metodykę treningowa ma mma niż km (zazwyczaj). Ale tak sobie myślę, że w przypadku samoobrony z moimi gabarytami bez sensu iść w mma. Na 99% napastnik będzie ode mnie o wiele większy i cięższy. Z mma wiem z kolei, jak dużą różnicę robi nawet kilka kg, jeżeli przeciwnik cokolwiek ogarnia (zwlaszcza w chwytanych). Żeby poddac czy przetoczyć kogoś ważącego 20-30kg więcej niż ja, to przeciwnik musiałby nie mieć żadnego pojęcia o walce.
Pozostaje więc pójście w KM, ataki na punkty witalne, i ewentualnie po zmiekczeniu czy chociaż rozproszeniu przeciwnika odwolac sie do technik mma. W razie samoobrony trzeba przelaczyc myślenie ze sportowego na uliczne i używać wszelkich przedmiotów, np. rzucać czy uderzać kluczami w twarz itp żeby uzyskać przewagę.
Wychodzi z tego taki trochę paradoks, że z jednej strony polecane do samoobrony jest mma z ew. dodatkiem km czy innego combatu. Ale to mma (lub inny SW) ma być podstawa, a combat dodatkiem. Jednak z drugiej strony w razie napasci trzeba wyłączyć myślenie sportowe i odwolywac sie do myslenia taktycznego bardziej tego 'dodatku' niż 'podstawy'.