Szajba - In Comfort Zone

Ja tam większość podrobów lubię. Najmniej chyba wątróbkę, ale to już kwestia przyrządzenia - pół życia nie jadłam, bo mi w podstawówce obrzydzili. Szkolne obiady to nie była sielanka.

Ale jednak z wątróbki (kurzej) z dodatkiem warzyw i przypraw można bardzo fajną pastę kanapkową zrobić. Albo usmażyć z cebulą i jabłkami. Mmm.

jak sie fajnie przyrzadzi plus doda warzywa to wątróbka moze bardzo donrze smakować.

Ależ się u mnie fajny kącik kulinarny zrobił
Do garnka wlewamy wodę, włoszczyznę wrzucamy wtedy gdy nam pasuje (przed lub po zagotowaniu wody), solimy gdy sobie przypomnimy że posolić można a sól nie zabija, liść laurowy i ziele angielskie najlepiej zmielone, czarnego pieprzu szczypt kilka. Gdy warzywa zmiękną trochę wrzucamy wątróbkę drobiową i po piętnastu minutach gotowania na wolnym ogniu danie gotowe. Odcedzamy wszystko co w garnku do miski, wywar do szklanki i mamy zdrowy, smaczny i pełnowartościowy posiłek

Tymczasem ...

Pochwal się lepiej tym KOM'em

ta, KOM wpadł znaczy bezkaszowa kaszanka na słodko działa

No nie bardzo jest się czym chwalić, taka "kaszanka bez kaszy" ten KOM. Lekki wiatr z boku w plecy, w mieście niewielki ruch. Z drugiej strony, nie wiem jakie warunki miała ta grupa kolarzy której KOM odebrałem .
Tak czy siak, na żelazne nogi muszę jeszcze trochę poczekać.
Jak można wywnioskować z poprzedniego postu i wrzuconego linka do filmu, wziąłem również do serca rady dotyczące przeładowania planu treningowego i w tym tygodniu odpuściłem bieganie

Wolne. W dupie, nie będę się z samym sobą szarpał. Po kolejnym dniu spędzonym na drabinie tak mi łydy napuchły, że skurcze na zawołanie, wystarczy nieco staw skokowy wyprostować. W sumie fajna zabawa W samo południe dwugodzinna wycieczka motorówką pomiędzy szkierami. Próbowałem po skałach połazić, ale pod kolanami boli, nad kolanami boli, w środku boli. Najbliższe dni poświęcę chyba opalaniu na tej j**&^%nej drabinie i leżeniu z nogami w górze.

I dobrze. Będą przyrosty z odpoczynku. Zawsze mi tak trener mówi. A ja mu nigdy nie wierzę...

Na przyrosty ostatnio nie narzekam, choć wciąż łudzę się nadzieją że to tylko woda
Po dziewiętnastej, trochę cienia pod szwedzkim niebem

Po robocie trening kolarski. Moje sercowe sprawy chyba idą we właściwym kierunku, udało się pod 170 tętno podbić a i przez kilka minut dość wysoko się trzymało. Przy okazji wpadło parę pucharków w różnych kierunkach

Co prawda daleko mi do 60h Jawora, ale swoje w lipcu przepracowałem