Zakładam ten dziennik dla kontroli i presji :P
Dlaczego? Od dobrych 3 lat WZJG (ciężkie a raczej krytyczne rozpoznanie o czym opowiem w nagraniu na YT) i powinienem trzymać sztywno dietę.
Jest tego tyle, że nie wiem, od czego zacząć, ale może w dużym skrócie!
Mam 23 lata. (13.05.1995)
Swoją przygodę z "żelastwem" zacząłem mając ok 14 lat. Za sprzątanie w siłowni u "Jacka" na Poznańskiej "modenie" dostawałem karnet oraz trochę bardzo cennych pieniędzy, to były czasy!
Następnie udałem się na siłownie Radka Słodkiewicza oraz Krzysztofa Cierpisza (swoją drogą mega "kot" w SW, ale również sylwetkowo).
Spełnienie marzeń. Zawodnicy, sprzęt to było to!
Pamiętam Emila Kaleńskiego... od zawsze ciężko trenował i wszystkiego pilnował. Efekty wieloletniej pracy wszyscy znamy.
Wystartowałem w MPJ młodszych mając 17 lat w efekcie czego zdobyłem wicemistrza... po drodze "pomagał" mi nieodpowiedni facet i nie będę się rozpisywał, ale Radek był bardzo zajęty i suma summarum podczas zawodów powiedział "co się z Tobą stało? Widziałem CIę 2tygodnie temu i wyglądałeś na 1. miejsce" więcej chyba nie muszę pisać... dodatkowo mnie to przybiło i doprowadziło do mega załamki.
Wszyscy mówili, że będę mistrzem... wtedy brałem to do siebie, ale dziś wiem, że życie jest nieprzewidywalne, a słowa ulotne i nie są gwarancją,
Później trafiłem na, Adam Sukera, który zobaczył, a raczej dostrzegł mnie podczas konsultacji u wspomnianego Emila... dzięki prowadzeniu dziennika na innym forum nawiązaliśmy kontakt i tak naprawdę wszystko zawdzięczam właśnie temu Panu.
Od początku słyszałem wiele dobrego o swoje sylwetce i możliwościach od zawodników oraz sędziów.
Niestety nigdy nie wykorzystałem możliwości i nie spełniłem swoich marzeń ani przepowiedni innych.
Dlaczego? Długi temat który będzie poruszany w innych postach.
Aktualnie jestem po 3-letniej przerwie spowodowanej walce z zaostrzeniem WZJG (Rozpoznanie choroby jelita grubego), długi temat, ale tak w kilku zdaniach.
Ostatnie zawody, w jakich brałem udział... 1 wsze zaostrzenie było tak mocne, że czego bym nie zjadł, to leciało ze mnie górą i dołem.
Blady, odwodniony, płaski, przeżuty i wypluty.
Z takiej formy -
zostało 83 kg flaka.
Metypred w b.d dawce przyjmowany przez prawie rok zniszczył mnie nieporównywalnie z czymkolwiek innym.
Włosy, skóra, mięśnie (dziwne zniekształcenie i ubytki), głowa-to był dramat.
Dostałem zakaz siłowni na 3 miesiące z dnia na dzień zszedłem z supli i przerwałem wtedy jeszcze ciężki treningi.
Nie było dobrze, było tragicznie, ale przede wszystkim w głowie wtedy, to było dla mnie koniec wszystkiego.
Może nie uwierzycie, ale chwilę później byłem szczęśliwy, bez presji, bez parcia, po prostu wolny jak ptak.
Dlaczego wolny? Bo przez lata wkręcałem sobie, że muszę spełnić przepowiednie, marzenia i obietnice, to nie było zdrowe podejście.
Po 1,5 roku byłem już bliżej niż dalej starej formy, ale niestety kolejny raz dotknęło mnie zaostrzenie choroby i przyjmowanie metypredu, ale na całe szczęście mniej i krócej.
Niestety ciężkie martwe ciągi, wiosła czy siady nie służą w chorobie, dlatego muszę odpuścić, ale naprawdę zacząłem mieć wkręte na ciężary.
Jednak nie obeszło się bez strat w formie, kasie i zdrowiu, ale kto tego nie brał (dużych dawek przez dłuższy czas) ten nie będzie wiedział o czym mówię i pomyśli "co on pitoli" niestety depresja i wyniszczenie którego doznałem drugi raz odrabiam po dziś dzień.
W między czasie sporo się działo, ale o tym w przyszłych postach.
Dodaj kilka różnych zdjęć.
3tyg temu :
Aktualnie jestem po 3 tygodniowej walce z gardłem.
Dostałem 2 antybiotyki które jadłem łącznie przez 19dni.
Zrobiłem 2 pedalskie pseudo treningi i 2 nieco lepsze.
Żadnej diety, ale od jutra będzie sensownej.
Wszystko będę opisywał na bieżąco.
Będzie szczerze i bez hamulca.
Kto mnie zna lub obserwuję na insta, ten wie, czego może się spodziewać.
Nie będzie tylko o jedzeniu ryżu z kurczakiem i noł pejn noł gejn na 100 pro :P
Pozdrawiam :)





Zmieniony przez - Sylwester1305 w dniu 2018-08-12 19:20:12