Senegroth/Dziennik/ Droga do Akademickich Mistrzostw Polski w TS

Widzę, że przygotowania do startu idą zgodnie z planem. Sprzęt potrafi zdziałać cuda, zwłaszcza dobrze dobrany i bandaże odpowiednio ściśnięte to gwarancja udanego startu.
Miło wspominam jak mnie wiązał Pan Adam Jasiński z Wrocławia , który mnie prowadził w trójboju - jak zakładał bandaże aż łzy same płynęły na początku z bólu a później ze szczęścia - po udanym starcie.
Powodzenia na najbliższych startach i będę zaglądał.
Pozdrawiam.

Senegroth - z tym wyciskiem w koszulce to tak tylko zapytałem bo może się uczysz kontrolować sztangę czy coś Już mi pisałeś kiedyś, że do koszulki trzeba się dostosować bo to ona prowadzi sztangę.Ciekawe, jakie to uczucie kiedy, dajmy na to siadasz bez sprzętu 160kg, zakładasz sprzęt i siadasz 190-200...Pewnie mocno motywujące
W rzeczywistości taki ciężar (bez sprzętu) nie tylko sprawił by problemy ze zdjęciem ze stojaków i odejściem to samo zejście pewnie byłoby niebezpieczne a o wstaniu nie ma mowy nawet.Może kiedyś się sam przekonam
Zostało 3 tygodnie do zawodów.Zmieniasz coś w treningu czy dalej tak samo jak było?

Hernegild - doskonały wynik bez sprzętu! Mam nadzieję że za rok o tej porze będę bardzo blisko Twoich osiągów

Póki co wszystko bez zmian. Ciągi w poniedziałek(w dalszym ciągu 3x3), w środę ławka(będę robił dwójki i trójki technicznie w zależności od dnia) a w piątki siady po 2-3 powt w taśmach i póki co w kostiumie bez szelek. Zawody 21 to raczej czysta formalność i tak jak mówiłem potraktuje je pewnie jako rozgrzewkę do treningu

PS: Z odejściami jakoś nigdy nie miałem problemu. Jeszcze jak w domu sam ćwiczyłemto zdarzało mi się robić odejścia w granicach 180-190kg chociaż muszę przyznać, że w sprzecie ciężar na plecach wydaje się sporo lżejszy

Zmieniony przez - Senegroth w dniu 2008-03-01 20:53:35

A napisz jeszcze jak tam suplementy się sprawdzają bo zestaw masz wzorowy.

W sumie niby na niczym szczegolnym nie jadę. Kończe 4 tydzień na CEE vitalmaxa i Double Blasta(to biorę tylko przed treningami) i tydzień jadę na taurynce vitala. Muszę przyznać, że to połączenie świetnie się sprawdza. CEE rozkręca się z 3 tygodnie, ale jak się wejdzie na oborty to jest super. Regenerka nieziemska co mogliście zobaczyć jak w przeciągu jednego tygodnia zrobiłem 3 super cięzkie treningi ciągów i na każdym dołożyłem żelastwa. Teraz mam dylemat bo fundusze na Body Octane i CEO przeznaczyłem na koszulkę i zostało mało kaski. Albo zakupię drugą puchę CEE bo dobrze wchodzi(a jak dobrze wchodzi to po co przepłacać), albo CP bo jest fajna promocja w sklepiku sfd. Mam jeszcze na pułce Clouta w odwecie ale jego zostawię na ostatni miesiąc przygotowań

PS: Poza tym codzinnie rano po śniadaniu tran, Chela mag i garclin.

Sene Xp

Czuję, że jednak zdecudyję się na drugiego Clouta o ile będzie dostępny dla mnie po przystępnej cenie. Dokończę CEE jakoś w tym tygodniu i wskakuję na tego Clouta co mam w domu, liczę, że dalej będzie taka MOC jak do tej pory Mam wielką chcicę na jutrzejsze ciągi

3.03.2008

To był najcięższy i najbardziej bolesny trenign jaki w życiu przeżyłem. Trener przywiózł mi nowy kostium a, że dzisiaj ciągi to chciałem go wypróbować. Niestety sukin...nie chciał przejść nawet przez kolana:-/ W****iłem się i poprosiłem kumpla z 60, żeby się wbił w niego i trochę porozciągał. Ja w między czasie robiłem ciągi w starym kostiumie:

MC 20/12 70/8 120/5 150/3 180/2 KBS:200/1 K:210/3,3,2+7/8

między seriami próbowałem założyć kumplowi ten kostium. Porzucałem nim trochę, pozdzierałem paluchy i dlatego ostanie powtórzenie w serii nie poszło tak jak trzeba, ale zabrakło dosłownie 5cm do pełnego wyprostu tułowia. Najgorsze jest to, że nogawki u kumpla przeszły przez kolana, ale dalej nie chciały Trochę się "Zdenerwowałem" bo nie mam jak wymienić kostiumu na większy rozmiar, ale mówię sobie że impossible is nothing i walczę z nim. Milimetr po milimetrze. Kosiczny ból. Trener mi pomagał jak mógł, ale po 40minutach nadal brakowało 10-12cm na nogach. Zacząłem włazić na drabinki jedną nogą i "schodzić w dół", żeby chociaż troszkę rozciągnąć. 2-3 cm pomgoło, ale to nadal było za mało. W końcu trener sie wkur....wział jakiś metalowy kątownik, zaczepil o nogawkę i zaczął wciągać. Zrył mi udo równo, ale pomogło i prawie do końca wlazłem. Na koniec przewiesili szelki gryfem i powiesili mnie(dosłownie) na stojakach. Powysiałem tak z 3minuty i jakoś wlazłem. Na koniec zakładanie szelek, ale tu już w miare poszło. W każdym razie po dwóch 2 godzinach udało mi się wbić.......mam nadzieję, że następnym razem będzie leżej....

wow niezła historia z tym kostiumem życzę powodzenia

Aaaa będę musiał nogi wydepilować....z resztą kostium mnie nieźle wydepilował