Mój 10-letni syn chodzi od 1,5 roku na karate. Zapisałem go tam, bo jest strasznym leniem i mazgajem i postanowiłem, że poza obowiązkami w domu musi także popracować nad sobą również poza nim. Wcześniej próbowałem z basenem, jednak nic z tego nie wyszło, na treningach karate też się leni i poskutkowało to tym, że na zawodach wszystko wyszło: rówieśnicy zdobyli medale a on zaliczył przegrane.
I tu mam pytanie:
Czy dalsze treningi mają sens? Czy jego faktyczny brak zainteresowania tym sportem nie powoduje, że chodzenie na treningi to strata czasu?
Po przeczytaniu paru artykułów, m. in. bardzo dobrego artykułu Maćka:
http://www.univ.szczecin.pl/~maciejs/taktyka/sport_a_ulica.html#2
pomyślałem sobie, że może lepszym rozwiązaniem byłoby go zapisać na bardziej kontaktowy sport, bo to lepsza motywacja: mniej trenujesz -> jesteś gorszy -> bardziej zbierasz po buzi
A i takie argumenty, że trenowanie "martwych schematów" np. kata, to nabieranie złych nawyków i kompletnie nieprzydatna rzecz w życiu (np. ulica).
Może chodzi o to, by trafił na coś co mu się spodoba samo z siebie, a nie motywem uprawiania sportu jest to, że stary mu każe...
Sam wiem ile radochy daje trening - 10 lat uprawiałem wspinaczkę sportową, teraz rozpocząłem treningi boksu.
Cały ten post ma w założeniu taki sens, że waham się czy wypisać syna z tych zajęć, zapisać na inne, czy wogóle dać sobie z tym spokój...
Łatwo nie odpuszczam, ale może ktoś też miał taki problem...