waga - 65
wzrost - 163
Zawsze wazyłam 55 kg skoczyła mi waga do 58 w przeciągu pół roku zdecydowałam się na diete i codzienne ćwiczenia typu mel b etc schudłam około 5 kg pózniej przytyłam 10, pózniej jeszcze trzy kg czyli zrobiło mi się 68 czasem waga wskazywała 69.
kolejne pól roku- zakupiłam diete vitalii troche ćwiczyłam raczej wpadłam w obsesje zleciało mi może 3 kg
następne pół roku - przez 3 miesiące biegałam na czczo dzień w dzień+dużo ćwiczyłam znów mel b itp, śniadanie owsianka + owoc, 2 śniadanie batonik orzech z odrobiną czekolady + obiad jakiś makaron często, lub omlet + kolacja lekka, starałam się 1200 ale nie liczyłam bardzo dokładnie, zdazalo mi się jeść na mieście byłam często w ruchu max jadłam 1500 kcal, zwykle starałam się rozkładać śniadanie 350 obiad 400 kolacja 300 między posiłkami max 200 . głodna nie chodziłam miałam fajny okres w życiu więc posiłki pomijałam i cieszyłam się że są efekty, ale ciastko jadłam, i pozwalałam sobie czasami. pózniej zaniedbałam ćwiczenia, wszedł alkohol okazyjnie i teraz waże 65 znów, skończył się mój aktywny tryb życia jedyny ruch to siłownia, pracuje w domu.
Nie stac mnie obecnie na dietetyka od 2 miesięcy chodze na siłownie, minimum 5 razy dziennie, głownie biegam 5 -6 km + brzuch, czasami na zajęcia ze sztangami typu pump, nie zleciał mi nawet kilogram, od 2 miesięcy.. jestem załamana. ciało może i wygląda lepiej ale wysiłku wkładam na prawdę sporo psotanowiłam jeść normalnie żeby nie mieć znów jojo bo to nic przyjemnego. Wiem że moja dieta jest uboga w białko i jem możliwe za dużo wegli przykładowy jadłospis
śniadanie : owsianka 30 gram na wodzie + szklanka malin + pół kubeczka jogurtu light + kawa na mleku 0.5 % lub sojowym
|| śniadanie - często owoc, lub kromka chleba razowego z twarogiem
Obiad - to co w domu np. kotlet, lub warzywa z kaszą kus kus , ryżem / lub omlet 2 jajka + 3 plastry mozarelli
kolacja- serek wiejski light z oliwkami i pomidorem
notuje w fifatu ile jem kalori wczoraj np 1400 kcal białka 84 tłuszcz 39 węgle 196
inny dzień- 1400 białko 53 tłuszcz 58 węgle 157
czasem coś podjem między posiłkami więc no max jem 1600
Starałam się nie liczyć tak kalori jak wcześniej nie wpadać w obsesje cieszyć się ćwiczeniami no i czekać na efekty i starać się jeść zdrowo to co w domu ale waga stoi w miejscu.. a to już drugi miesiąc.. bardzo chciałabym do grudnia zejść minimum do 60 kg. a czas ucieka nie wiem czy nie błądze i czy dietetyk nie jest nie zbędny po takich przebojach jeśli jednak ktoś jest w stanie naprowadzić mnie na jakiś trop, ile powinnam jeść, jestem w stanie liczyć makro jesli tylko zaczne widzieć efekty które będą trwalsze niż chwile, myslalam zeby kupić białko bo nie jem mięsa za często nie mam pojęcia już co robić. tarczyca okej, morfologia też, troche poniżej normy ale pierwszy raz wyszłam z gabinetu bez tabletek, więc sukces.
nie jem nic białego wszystkie węgle są ciemne z tych dobrych, sery są chude mozarella itp, mleko też, fast fodów zero, jedynie co czasem słodycze to jak uzaleznienie. Kiedyś jechałam na kanapkach i marsach wyglądałam super ale ciągle anemia. Mam dużo czasu na gotowanie na ćwiczenia jestem w stanie zrobić wsztko żeby schudnąć na stałe dam z siebie 100 % jeśli uznacie ze dieteryk jest niezbędny z bólem serca pójde jeśli jednak ktoś mnie naprowadzi na trop a jak już napisałam czasu mam wolnego jestem wstanie sama to ogarnąć, Pozdrawiam i dziękuje najmocniej