Orchowski
Hej,
poszukuje pomocy z moim odchudzaniem i uznałem, że pewnie możecie mi jakoś pomóc lub doradzić ponieważ coś ewidentnie robię źle. (kwestia tego co i jak ćwiczę/jem - parę akapitów niżej)
Najlepiej pewnie jest zacząć od początku więc... Od dawna nie miałem jakieś super sylwetki i moja waga wynosiła ok 82 kg zazwyczaj. Bywały momenty kiedy spadała poniżej 80kg no ale zazwyczaj szybko wracała do normalnego stanu. Nie odczuwałem wtedy jeszcze jakiejś wielkiej potrzeby zrobienia z tym czegoś. Ale w ostatnie wakacje czyli w 2015 roku miałem przyjemność wyjechać na staż do Niemiec. Piszę o tym ponieważ to właśnie w ciągu tych 3 miesięcy udało mi się przytyć oszałamiające 10 kg, które tak naprawdę zdiagnozowałem dopiero po powrocie do polski i wejściu na wagę. Co wpłynęło na to, że tyle przytyłem ? Otóż jakość i ilość produktów, na które mogłem sobie tam pozwolić byłą oszałamiająco większa niż w Polsce. Co uważam za ważne również... Jadłem tam o wiele, wiele więcej niż normalnie ! Mój normalny dzień z jedzeniem wyglądała mniej więcej tak, iż jadłem od czasu do czasu śniadanie (ale bardzo rzadko mi się zdarzało) a potem tylko obiadokolacje gdzieś w godzinach pomiędzy 15-18 (zależny jak wracałem do domu) i tak na prawdę na tym kończyło się moje jedzenie. Oczywiście co jakiś czas kupowałem sobie chipsy czy lody ale niezbyt często. A wracając do Niemiec - tam jadłem normalnie śniadanie przed wyjściem do pracy, potem ok. godz 12 jadałem lunch, po przyjściu do mieszkania po godzinie 16 zazwyczaj kupowałem sobie jakieś gotowanie danie do zrobienia na szybko w mikrofali a potem jeszcze wieczorem dodatkowo nagradzałem się jakąś kolacją w postaci kanapek lub nierzadko akurat czekoladami lub lodami. Więc podejrzewam, że dla mojego organizmu był to niesamowity szok i zaczął magazynować wszystko co tylko mógł.
Po powrocie do Polski moja waga ustabilizowała się na ok. 90/91kg i nic z tym nie robiłem aż znowu do czasu świąt wielkanocnych gdzie przytyłem dodatkowe kilogramy po pobycie w domu i teraz ważę 94 kg. I wtedy postanowiłem, że najwyższa pora coś z sobą zrobić i kupiłem karnet na siłownie, przez kwiecień chodziłem trzy razy w tygodniu przez 2 tygodnie, potem miałem wypad w góry na którym przekonałem się jak bardzo te dodatkowe 10 kg zmieniło moją kondycję i tak jak rok wcześniej po górach praktycznie śmigałem tak w tym roku ledwo byłem w stanie wejść na pierwszą lepszą górę.
I teraz najważniejsze - Od maja chodzę już regularnie na siłownie trzy razy w tygodniu. Wykonuję ćwiczenia siłowe na maszynach(jakieś 3/4 maszyny na brzuch i mięśnie klatki czy grzbietu po 3 serie w 15 powtórzeniach) oraz oczywiście cardio. Spędzałem jakieś pół godziny na orbiteku lub na rowerku potem ćwiczyłem siłowo w miarę możliwości. Ale waga ani drgnęła. Od dwóch tygodniu katuję się trzy razy w tygodniu interwałami. Robię sobie 10 minut rozgrzewki na orbiteku potem przez 45 s daje sobie wycisk i przez 25 s odpoczywam i tak robię 8 serii. Schodzi na tym z jakieś 20 minut. W dwa dni tygodnia miałem zacząć też chodzić robić ćwiczenia siłowe (pomiędzy interwałami) ale miałem poparzone dłonie więc zacznę to robić dopiero teraz - czyli planuję chodzić 5 razy w tygodniu na siłownie. I po tym okresie moja waga wciąż się nie zmieniła... od dwóch miesięcy wciąż jest 94 kg.
Jeśli chodzi o dietę, o która zapytacie to od maja również podszedłem do tego bardziej racjonalnie. Także jadam śniadania, które polegają zazwyczaj na tym, że robię sobie jakiś twarożek z połowy chudego białego sera z dodatkami. Zjadam jakiś mini lunch w postaci kupionej może pasty jajecznej albo sam przygotuje jakąś surówkę. Na obiadokolacje zazwyczaj zjadam połowę porcji tego co do tej pory jadałem ( bo był to wcześniej mój jedyny posiłek). Od dawna nie pijam napojów gazowanych, przestałem kupować chipsy oraz czekolady ( na lody od czasu do czasu się jeszcze kuszę ale nie częściej niż dwa tygodniowo), margaryny też nie używam do kanapek więc tłuszczy raczej mało spożywam ( ograniczam też majonez). Mięsa w ogóle nie spożywam z racji bycia wegetarianinem.
Trochę się rozpisałem. Ale zbierając to wszystko do kupy pomimo ćwiczeń i jakoś bardziej zracjonalizowanej diety nie ma nawet najmniejszego efektu w postaci spadku wagi. I nie wiem co robię źle. Czy ćwiczę zbyt mało intensywnie ? Czy może jednak powinienem lepiej rozpisać sobie dietę ? A może powinienem zacząć suplementować jakieś rzeczy na spadek wagi (nad czym teraz się zastanawiam właśnie) ?
Jesteście w stanie mi jakoś pomóc lub doradzić ?
Z góry dzięki za wszelkie udzielone odpowiedzi
Edit.
Dzisiaj pobawiłem się swoim profilem. Uzupełniłem swój jadłospis z dzisiaj i... jak się okazuje jednak nie jest najlepiej z moją dietą. Pomimo tego, że i tak zjadłem dzisiaj więcej niż miewałem w zwyczaju to i tak dostarczyłem o prawie połowę mniej kcal niż potrzebuje... Czy to jest możliwe bym wciąż utrzymywał swoją wagę w czasie kiedy tak mało jem ?
Zmieniony przez - Orchowski w dniu 2016-06-19 21:25:18
Zmieniony przez - Orchowski w dniu 2016-06-19 21:29:17
poszukuje pomocy z moim odchudzaniem i uznałem, że pewnie możecie mi jakoś pomóc lub doradzić ponieważ coś ewidentnie robię źle. (kwestia tego co i jak ćwiczę/jem - parę akapitów niżej)
Najlepiej pewnie jest zacząć od początku więc... Od dawna nie miałem jakieś super sylwetki i moja waga wynosiła ok 82 kg zazwyczaj. Bywały momenty kiedy spadała poniżej 80kg no ale zazwyczaj szybko wracała do normalnego stanu. Nie odczuwałem wtedy jeszcze jakiejś wielkiej potrzeby zrobienia z tym czegoś. Ale w ostatnie wakacje czyli w 2015 roku miałem przyjemność wyjechać na staż do Niemiec. Piszę o tym ponieważ to właśnie w ciągu tych 3 miesięcy udało mi się przytyć oszałamiające 10 kg, które tak naprawdę zdiagnozowałem dopiero po powrocie do polski i wejściu na wagę. Co wpłynęło na to, że tyle przytyłem ? Otóż jakość i ilość produktów, na które mogłem sobie tam pozwolić byłą oszałamiająco większa niż w Polsce. Co uważam za ważne również... Jadłem tam o wiele, wiele więcej niż normalnie ! Mój normalny dzień z jedzeniem wyglądała mniej więcej tak, iż jadłem od czasu do czasu śniadanie (ale bardzo rzadko mi się zdarzało) a potem tylko obiadokolacje gdzieś w godzinach pomiędzy 15-18 (zależny jak wracałem do domu) i tak na prawdę na tym kończyło się moje jedzenie. Oczywiście co jakiś czas kupowałem sobie chipsy czy lody ale niezbyt często. A wracając do Niemiec - tam jadłem normalnie śniadanie przed wyjściem do pracy, potem ok. godz 12 jadałem lunch, po przyjściu do mieszkania po godzinie 16 zazwyczaj kupowałem sobie jakieś gotowanie danie do zrobienia na szybko w mikrofali a potem jeszcze wieczorem dodatkowo nagradzałem się jakąś kolacją w postaci kanapek lub nierzadko akurat czekoladami lub lodami. Więc podejrzewam, że dla mojego organizmu był to niesamowity szok i zaczął magazynować wszystko co tylko mógł.
Po powrocie do Polski moja waga ustabilizowała się na ok. 90/91kg i nic z tym nie robiłem aż znowu do czasu świąt wielkanocnych gdzie przytyłem dodatkowe kilogramy po pobycie w domu i teraz ważę 94 kg. I wtedy postanowiłem, że najwyższa pora coś z sobą zrobić i kupiłem karnet na siłownie, przez kwiecień chodziłem trzy razy w tygodniu przez 2 tygodnie, potem miałem wypad w góry na którym przekonałem się jak bardzo te dodatkowe 10 kg zmieniło moją kondycję i tak jak rok wcześniej po górach praktycznie śmigałem tak w tym roku ledwo byłem w stanie wejść na pierwszą lepszą górę.
I teraz najważniejsze - Od maja chodzę już regularnie na siłownie trzy razy w tygodniu. Wykonuję ćwiczenia siłowe na maszynach(jakieś 3/4 maszyny na brzuch i mięśnie klatki czy grzbietu po 3 serie w 15 powtórzeniach) oraz oczywiście cardio. Spędzałem jakieś pół godziny na orbiteku lub na rowerku potem ćwiczyłem siłowo w miarę możliwości. Ale waga ani drgnęła. Od dwóch tygodniu katuję się trzy razy w tygodniu interwałami. Robię sobie 10 minut rozgrzewki na orbiteku potem przez 45 s daje sobie wycisk i przez 25 s odpoczywam i tak robię 8 serii. Schodzi na tym z jakieś 20 minut. W dwa dni tygodnia miałem zacząć też chodzić robić ćwiczenia siłowe (pomiędzy interwałami) ale miałem poparzone dłonie więc zacznę to robić dopiero teraz - czyli planuję chodzić 5 razy w tygodniu na siłownie. I po tym okresie moja waga wciąż się nie zmieniła... od dwóch miesięcy wciąż jest 94 kg.
Jeśli chodzi o dietę, o która zapytacie to od maja również podszedłem do tego bardziej racjonalnie. Także jadam śniadania, które polegają zazwyczaj na tym, że robię sobie jakiś twarożek z połowy chudego białego sera z dodatkami. Zjadam jakiś mini lunch w postaci kupionej może pasty jajecznej albo sam przygotuje jakąś surówkę. Na obiadokolacje zazwyczaj zjadam połowę porcji tego co do tej pory jadałem ( bo był to wcześniej mój jedyny posiłek). Od dawna nie pijam napojów gazowanych, przestałem kupować chipsy oraz czekolady ( na lody od czasu do czasu się jeszcze kuszę ale nie częściej niż dwa tygodniowo), margaryny też nie używam do kanapek więc tłuszczy raczej mało spożywam ( ograniczam też majonez). Mięsa w ogóle nie spożywam z racji bycia wegetarianinem.
Trochę się rozpisałem. Ale zbierając to wszystko do kupy pomimo ćwiczeń i jakoś bardziej zracjonalizowanej diety nie ma nawet najmniejszego efektu w postaci spadku wagi. I nie wiem co robię źle. Czy ćwiczę zbyt mało intensywnie ? Czy może jednak powinienem lepiej rozpisać sobie dietę ? A może powinienem zacząć suplementować jakieś rzeczy na spadek wagi (nad czym teraz się zastanawiam właśnie) ?
Jesteście w stanie mi jakoś pomóc lub doradzić ?
Z góry dzięki za wszelkie udzielone odpowiedzi
Edit.
Dzisiaj pobawiłem się swoim profilem. Uzupełniłem swój jadłospis z dzisiaj i... jak się okazuje jednak nie jest najlepiej z moją dietą. Pomimo tego, że i tak zjadłem dzisiaj więcej niż miewałem w zwyczaju to i tak dostarczyłem o prawie połowę mniej kcal niż potrzebuje... Czy to jest możliwe bym wciąż utrzymywał swoją wagę w czasie kiedy tak mało jem ?
Zmieniony przez - Orchowski w dniu 2016-06-19 21:25:18
Zmieniony przez - Orchowski w dniu 2016-06-19 21:29:17
Krzysztof Piekarz
kopfsztanga
TomQ-MAG
