W skrócie wygląda to tak:
Od pewnego czasu,niestety nie wiem jak długo mam problem z bieganiem,gdyż po przebiegnięciu kilkuset metrów(tak ok 600-700) normalnym tempem zaczyna mnie boleć dolna częśc prostowników kręgosłupa(co ciekawe,nie na jakimś dłuższym odcinku,a jedynie na króciutkim,tuż nad kością dupną dosłownie tak jakby to jakies przyczepy były...).Ból ten jest na tyle silny ze musze poprostu stanąć na chwile,badż przejść do normalnego marszu...
Co ciekawe,ból ten nie występuje gdy,chodze,gdy pływam,gdy biegne sprintem na 100 czy 200m. czy nawet gdy stoje czy siedze dłużej niż godzinke,moge równiez grac w noge,kosza,siatke,cokolwiek do woli i tez bólu nie ma...
Ćwicze na siłowni.Zaczynałem dość dawno,ale nie przykładałem sie do pleców,nie robiłem martwego ciagu i ćwiczyłem jak typowy sezonowiec,czyli wszystko co efektowne a nie efektywne,zaczął mnie jednak boleć "krzyż" przy dłuższym staniu w miejscu np godzinka w autobusie no to wymyśliłem sobie że to pewnie przez słabe prostowniki no i zacząłem ćwiczyć martwy...no i moge sobie juz stać godzinke w autobusie i wykonywać inne rzeczy o których pisałem wyżej z wyjatkiem nieszczęsnego biegania na dłuższych dystansach...
Co ważne,nie ćwicze jak sztangisci czyli dynamicznie(nie odbijam ciężaru od ziemi,a odkładam i podnosze) stad raczej naderwanie/nadciągnięcie bym wykluczał.
Co ważne: zanim zacząłem ćwiczyć na siłce tego nie było...
Mam też wade postawy,troche się garbie.Choć już nie tak bardzo jak kiedyś.
Pytam tu,bo poszedłbym do lekarza,tyle u mnie w przychodni sportowego nie ma(a ceny u prywatnych są zabójcze),a do zwykłego iść nie chce,bo ten jak usłyszy martwy ciag to sie zapyta co to...a nie będe mu przeciez mówił jak to robie i po co to robie...
Od pewnego czasu,niestety nie wiem jak długo mam problem z bieganiem,gdyż po przebiegnięciu kilkuset metrów(tak ok 600-700) normalnym tempem zaczyna mnie boleć dolna częśc prostowników kręgosłupa(co ciekawe,nie na jakimś dłuższym odcinku,a jedynie na króciutkim,tuż nad kością dupną dosłownie tak jakby to jakies przyczepy były...).Ból ten jest na tyle silny ze musze poprostu stanąć na chwile,badż przejść do normalnego marszu...
Co ciekawe,ból ten nie występuje gdy,chodze,gdy pływam,gdy biegne sprintem na 100 czy 200m. czy nawet gdy stoje czy siedze dłużej niż godzinke,moge równiez grac w noge,kosza,siatke,cokolwiek do woli i tez bólu nie ma...
Ćwicze na siłowni.Zaczynałem dość dawno,ale nie przykładałem sie do pleców,nie robiłem martwego ciagu i ćwiczyłem jak typowy sezonowiec,czyli wszystko co efektowne a nie efektywne,zaczął mnie jednak boleć "krzyż" przy dłuższym staniu w miejscu np godzinka w autobusie no to wymyśliłem sobie że to pewnie przez słabe prostowniki no i zacząłem ćwiczyć martwy...no i moge sobie juz stać godzinke w autobusie i wykonywać inne rzeczy o których pisałem wyżej z wyjatkiem nieszczęsnego biegania na dłuższych dystansach...
Co ważne,nie ćwicze jak sztangisci czyli dynamicznie(nie odbijam ciężaru od ziemi,a odkładam i podnosze) stad raczej naderwanie/nadciągnięcie bym wykluczał.
Co ważne: zanim zacząłem ćwiczyć na siłce tego nie było...
Mam też wade postawy,troche się garbie.Choć już nie tak bardzo jak kiedyś.
Pytam tu,bo poszedłbym do lekarza,tyle u mnie w przychodni sportowego nie ma(a ceny u prywatnych są zabójcze),a do zwykłego iść nie chce,bo ten jak usłyszy martwy ciag to sie zapyta co to...a nie będe mu przeciez mówił jak to robie i po co to robie...
"Będąc na diecie najważniejsze jest, by wieczorem zasnąć, zanim się zechce żreć"