Mam mały problem. W zasadzie to nie problem, może źle do tego podchodzę... W sumie prosta sprawa - chciałam na początku lipca po raz pierwszy iść na siłownię. Koleżanka, która już dawno obiecała mi, że pójdziemy razem, ciągle narzeka na brak czasu. Wydaje mi się, że jeżeli nie zacznę ćwiczyć od zaraz, później będzie coraz gorzej. Ćwiczyłam jakiś czas w domu - były drobne, ale zauważalne efekty, jak na tak niedoświadczoną osobę, jak ja. Ale po krótkiej przerwie czuję wyraźny spadek formy. Nie wiem, czy dobrze jest zaczynać ćwiczyć na siłowni przy słabszej kondycji... Z drugiej strony, nie chcę cały czas ćwiczyć w domu, bo nie mam tu za dużych możliwości.
Na siłowni chcę ćwiczyć rano, bo wydaje mi się, że nie będzie wtedy za dużo osób. Gdybym zdecydowała się na popołudnie, może mogłabym zabrać się z kolegami, ale jednak nie chcę zaczynać, kiedy będzie tam dużo osób.
No i teraz zaczyna się mój problem - jeżeli pójdę rano, nie będę wiedziała w ogóle, co robić

. Układałam dietę, układałam trening, ale teorii daleko do praktyki. Nigdy nie byłam na żadnej siłowni, nie znam tam nikogo, nie umiem korzystać z większości przyrządów i nie wiem, czy ktoś będzie miał czas i ochotę mi pomóc...
Pomyślcie sobie - wchodzi taka mała dziewczyna, sama, w dodatku bez formy, i co ona ma zrobić?

. Mam do wyboru iść jutro rano sama albo czekać w nieskończoność na znajomych. Co byście zrobili?