- W całej jednostce panuje przygnębienie. Wyjechaliśmy do Afganistanu jako bohaterowie i tak chcieliśmy wrócić - powiedział TVN24 mjr Janusz Gibas z 18 batalionu szturmowo-desantowego, jednostki żołnierzy oskarżonych o zabicie cywilów w Afganistanie.
- Wszyscy wierzymy, że była to jakaś pomyłka, nieszczęśliwy zbieg okoliczności, który na misji po prostu się zdarza - dodał.
Podkreślił, byli to doświadczeni żołnierze, którzy brali już udział w zagranicznych misjach. - W dotychczasowym okresie ich służby nie można im niczego zarzucić. Patrząc w ich opinie służbowe widać same superlatywy, a w szkoleniu mogę powiedzieć, ze osiągali wręcz wzorowe wyniki, jedne z najwyższych w naszym batalionie - powiedział Gibas.
Major twierdził też, że na zachowanie jego kolegów bez wątpienia miał wpływ fakt, że niedługo mieli wracać do Polski. - Koniec misji wpływa bardziej stresująco na zachowanie żołnierza. Myślami jest już w kraju, a cały czas trzeba być skoncentrowanym. Łatwo o nerwowość, o pochopne decyzje - uważa wojskowy.
W południe mają być wznowione przesłuchania oskarżonych żołnierzy, którzy ostrzelali wioskę Nangar Khel. Sąd wojskowy w Poznaniu zdecyduje, czy trafią oni do aresztu tymczasowego.
Wiadomo też, że istnieje nagranie z miejsca zdarzenia. Taki dowód jest w dyspozycji śledczych - dowiedziała się reporterka TVN24. Jakub Polańczyk, obrońca z dwóch z oskarżonych żołnierzy, powiedział, że nie istnieje nagranie zrobione przez żołnierzy. Jest natomiast relacja filmowa wykonana przez oficerów, którzy przyjechali na miejsce tragedii.
"Gazeta Wyborcza" i "Dziennik" poinformowały o sfilmowaniu efektów masakry telefonem komórkowym.
"GW" doniosła, powołując się na anonimowe źródło, że żołnierze zaraz po ostrzelaniu wioski mieli do niej wejść aby "chełpić" się swoim czynem i nagrać wszystko na taśmę. Z kolei "Dziennik" podał, że żołnierze mieli już wcześniej rejestrować kamerą swoje akcje.
MON tego komentuje, uznając, że jest to sprawa do zbadania przez prokuraturę. Także Karol Frankowski z prowadzącej śledztwo Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu "nie potwierdził, ani nie zaprzeczył" informacji z prasy.
MON oczekuje, że prokuratura będzie informować o kolejnych etapach śledztwa wobec zatrzymanych żołnierzy z Afganistanu, by ci, którzy przestrzegają zasad, nie bali się użyć broni - powiedział w czwartek rzecznik resortu Jarosław Rybak.
- Trzeba oddzielić siedmiu zatrzymanych żołnierzy od 1200, którzy służą w Afganistanie. Mamy nadzieję, że prokuratura będzie informowała opinię publiczną o kolejnych etapach postępowania, by pokazać różnicę między błędem, a złamaniem zasad i aby żołnierze nie bali się używać broni - powiedział Rybak.
- Gdy walka przenosi się w rejon cywilny, zdarzają się ofiary. Czym innym jednak jest bratobójczy ogień i niezamierzone straty wśród ludności cywilnej, czym innym powrót na miejsce i ostrzał, gdy zagrożenie już minęło - dodał.
Podkreślił, że MON zależy, by żołnierze na misjach bojowych wiedzieli, że jeśli używając broni, przestrzegają zasad, nic im nie grozi. - Nie chcemy, by powtórzył się syndrom policjanta z lat 90., który bał się sięgnąć po broń, wiedząc, że miałby wtedy do czynienia z prokuratorem - zaznaczył rzecznik.
Sześciu z siedmiu zatrzymanych we wtorek żołnierzy, którym wojskowa prokuratura postawiła w środę zarzuty zabójstwa ludności cywilnej w Afganistanie, grozi nawet dożywocie. Prokuratura uznała ich działanie za naruszenie prawa międzynarodowego, zwłaszcza Konwencji Haskiej i Konwencji Genewskich.
Do tragicznego zdarzenia doszło 16 sierpnia, gdy polscy żołnierze otworzyli ogień w kierunku wioski. Przed wyjazdem patrolu, w którego skład weszli zatrzymani żołnierze, doszło do ataku na inny polski patrol. Dwa dni wcześniej w Afganistanie zginął polski żołnierz, podporucznik Łukasz Kurowski.
Według prokuratury atak na wioskę nastąpił kilka godzin po ataku na patrol, a w osadzie nie było talibskich bojowników. Wskutek ostrzału zginęło sześcioro Afgańczyków, wśród rannych były dzieci i kobiety - trzy z nich zostały trwale okaleczone.
żródło: http://wiadomosci.onet.pl/1641859,11,item.html
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
dość przykra sprawa,chłopaki wyjeżdzają na misje, zarobić,wrócić w chwale,a wrócą jak antybohaterowie(nie ważne nawet czy będę winni czy nie) bo i tak kazdy teraz bedzie ich kojarzył z tym że zabili cywilów...
"Będąc na diecie najważniejsze jest, by wieczorem zasnąć, zanim się zechce żreć"