Kilka lat temu, dosyć poważnie trenowałem piłkę nożną. Grałem od roku 1999r- 2004r. jako junior. Jednak na skutek olbrzymich zmian w drużynie skonczyłem z piłką nożną.
W czasie, kiedy trenowałem, grałem mecze etc. miałem po kilka razy skręconą lewą i prawą kostkę. Wiadomo jak to jest, dla juniorów zostają boiska gdzie jest dziura na dziurze, krzywo, do tego korki, które też nie pomagają, i skręcenie kostki to kwestia czasu.
Po tych kilku skręceniach zarówno prawej jak i lewej kostki, wszystko wydawało się w porządku. Jednak z 2 lata temu, kiedy wyszedłem sobie z kolegami pokopać w piłkę (starzy znajomi z klubu wiec nie oszczędzaliśmy się) znowu doznałem skręcenia. Teraz, czuję jakby ta kostka była bardzo słaba, byłem u najlepszego ortopedy w mieście, który od lat cieszy się uznaniem nie tylko w moim mieście, ale także w całym województwie (poszedłem do niego szybko, bo znajomy od członka mojej rodziny :D) powiedział mi, że ogólnie wszystko jest w porządku. Powiedział że po tych 4 latach ostrego grania (grałem 7 dni w tygodniu, 3 razy w tygodniu trening, weekedn mecz, a w przerwach po 4 godziny na osiedlowym boisku z kolegami) obydwie kostki są osłabione. Powiedział też że skręcenia mogą się powtarzać, ale nie będę już odczuwal jakiegoś poważniejszego bólu, który zazwyczaj towarzyszy skręceniom. Dodał też "Wystarczy ziarenko piasku, na które przytafi Ci się krzywo nadepnąć i możesz sobie ją znowu przekręcić"
Przez to wszystko mam problem z jakimkolwiek graniem, czuje jakby ta kostka "Nie nadążąła" w ruchu, jakbym ją za sobą ciągną, czy cos w tym stylu, nie wiem jak to opisać.
Myślałem żeby jakieś stabilizatory albo coś sobie sprawic, ale nie wiem, co mozna z tym jeszcze zrobic... może wy doradzicie??