Jeszcze 8 lat temu grałem wyczynowo w tenisa stołowego i przy wzroście 175 ważyłem 70 kg, potem była kontuzja w jej wyniku zakończenie "kariery" a potem zmiana planów życiowych, własna firma co wiązało się z wiecznym brakiem czasu i jedzeniem byle czego i byle gdzie w wyniku czego tak się zapuściłem że ważyłem 103 kg <masakra>....mając dość takiego stanu od kiwetnia br wziąłem się za siebie tzn. zmieniłem diete (4-5 posiłków dziennie, odrzuciłem białe pieczywo, smażone w panierkach, ziemniaki, makaron, fastfoody, cole i inne słodzone napoje itp.) i zacząłem chodzić na siłownię regularnie co drugi dzień na 2-2.5 h w tym 30 min na steperze + 1.5 h trening ogólny siłowy) ale wg mnie efekt osiagnąłem mizerny bo ze 103 kg w kwietniu zszedłem na 95.5 kg do dnia dzisiejszego czyli przez 4 mies ledwie 7.5 kg...moje pytanie brzmi co robię źle? Czy powinienem dołożyć bieganie w dni kiedy nie jestem na siłowni? Przez 2 miesiące brałem HMB olimpu ale w zwiazku z tym że nic nie dawało zaprzestałem brania i od dwóch dni biorę thermo line.
Mój sposób odzywiania w ciągu dnia wygląda mniej więcej tak:
rano jak wstanę ok 9:00 2 szklanki wody nie gazowanej + potem zielona herbata bez cukru + 2 kanapki (bułka grahamka + ser żółty + szynka)
ok 10:00 jogurt Activia jakaś lub kefir
14:00-16:00 ryż (brązowy lub basmati) +kurczak lub schab lub wołowina z warzywami (taki chińczyk własnej roboty lub czasem kupny)
ok 18:00 serek homogenizowany + jakiś owoc (zazwyczaj banan)
20 - 22:00 to samo co na śniadanie (czyli kanapka z 1 szt. grahamki lub z 2 kromek czarnego chleba)
do tego pije ok 1.5 l wody niegazowanej i zieloną herbatę oraz soki marchwiowo-owocowe lub grejpfrutowe.
dodam że czasem jak wrócę z siłowni o 22:30 to wypada mi że zjem ostatni posiłek ok 23:00 ale też nigdy nie chodzę spać przed 1:00 w nocy.