Zdecydowalem sie napisac ten post poniewaz nurtuje mnie od dluzszego czasu pewna sprawa. Otoz jakis rok temu rozmawialem z moim kolega z roku, ktory byl dobrze zapowiadajacym sie tenisista. Spytalem go dlaczego rzucil treningi i zajmuje sie tenisem raczej juz bardziej rekreacyjnie niz naprawde wyczynowo. Odpowiedzial mi czego nigdy nie zapomne, ze chcac byc najlepszym w jakies dyscyplinie sportu mususz sie jej calkowicie poswiecic inaczej bedziesz skazany na porazke i nie osiagniesz nic. On mial wybor studia lub sport i wybral studia (teraz ma stypendium w Niemczech). Powiedzial tez, ze przykre jest to ze nawet jezeli bedziesz ostro trenowal to nie ma gwarancji, ze to ci sie zwroci. Ta rozmowa z nim wywarla na mnie naprawde duze wrazenie bo byla szczera do bolu i tak dla mnie istotna. Potem spotkalem na AWF jeszcze wielu sportowcow (glownie plywakow) ktorzy starali laczyc w swoim zyciu sport z nauka z hobby itd., zaden nie odniosl sukcesu w sporcie - to zastanawiajace.
Teraz glowna mysl, a wlasciwie pytanie do Was wszystkich. Czy ze sztukami, systemami, sportami walki jest podobnie. Czy trenujac cos i studiujac skazuje sie na bycie przecietniakiem, czy moze da sie to polaczyc? Czy znacie przyklady mistrza MA, a jednoczesnie czlowieka wszechstronnego? Jezeli tak to jak oni to robia? Czy trening MA w poznym wieku ma wogole sens gdy chce sie byc w tym naprawde dobrym, czy moze lepiej odkladac juz na emeryture?