Witam
Po bardzo atrakcyjnym weekendzie w pełny wypoczęty wróciłem dziś do domu i machnąłem cardio! Ale może od początku
Sobota poranek idealny! Wstałem wyspany jak trzeba dokończyłem sprzątać co by żonie na weekend zostawić czyste mieszkanie i chillout w domu trwał tak, że prawie spóźniłem się na pociąg do warszawy! Całe szczęście na stację dotarłem dwie minuty przed tym jak odjechał Uff odetchnąłem z ulgą! Suma sumarum do stolicy dojechałem o 13 gdzie z dworca odebrał mnie Kondziu Niestety nie mógł on ze względu na dziarę zrobić treningu ale dzielnie towarzyszył przy moim treningu w McFicie - zresztą fotki można było zobaczyć wyżej Po treningu szybka wizyta u fryzjera co by Kondzio wyglądał jak model i drobne zakupy w Wola Parku Po wszystkim jak się ogarnęliśmy zajechaliśmy na kilka minut do Kondzia i ruszyliśmy z buta do Przemka i Sylwii Z worami prezentów! I ucieszonymi mordkami x) Atmosfera jak we własnym domu! Impreza chyba każdemu się podobała jedni pamiętają więcej inni mniej Ale narzekać nie ma na co! Alkoholu się trochę polało! Jedzenie też było na najwyższym poziomie! A na rano już chłodziły się białe monsterki w lodówce
W niedzielę rano wstałem chyba po 5-6 godzinach snu i zacząłem oglądać film z racji tego, że Przemek i Sylwia jeszcze sobie dobrze spali x)
Jak już wszyscy się obudzili Przemo stwierdził, że lepiej trening dziś odpuścić bo w sumie tak będzie lepiej x-D Dlatego posiedzieliśmy, pogadaliśmy i wróciłem po południu do domku. W domu ciepła kawka + serial i żona w fotelu zachęciły mnie do tego żeby sobie dziś cardio przykręcić tak o! Bo mogę :D Bo chciałem!
Na sam koniec jednogłośnie stwierdziliśmy, że ewidentnie trzeba się częściej zgadywać na wspólne imprezy bo jesteśmy dobrymi kompanami do picia alkoholu
Sobota - Klata/Bic/Tric + 10 minut cardio na schodach
Niedziela - DNT - 30 minut cardio na rowerku
Teraz czas na dalszy odpoczynek i relax nastrajając się powoli do powrotu do pracy